BUNT




 BUNT


Sto lat temu ukazało się pierwsze książkowe wydanie baśni Władysława Reymonta, zatytułowanej Bunt. Nawet nie pytam kto czytał tę baśń. Wiem, że nikt......, no niech będzie, że prawie nikt. Siedemdziesiąt dziewięć lat temu w Anglii została wydana powieść Folwark zwierzęcy George’a Orwella. Nawet nie pytam kto czytał to dzieło. Wiem, że wszyscy....., no niech będzie, że prawie wszyscy.


Na pytanie o to, co wspólnego z dziełem angielskiego publicysty i pisarza ma zupełnie zapomniana baśń polskiego noblisty, odpowiadam tekstem znalezionym w European Studies Blog na portalu British Library. Rzecz jest na tyle frapująca, że uzupełnię to końcowym komentarzem, zestawiającym trzy teksty pod wspólnym mianownikiem obrazu rodzącej się, raczkującej i dojrzałej idei, która spaskudziła życie kilku pokoleń na znacznych obszarach naszej planety.



Władysław Reymont’s Revolt of the Animals

Olga Kerziouk

Władysław  Reymont, Bunt

Tłumaczenie z angielskiego z okruchami edycji oryginalnego tekstu
Krzysztof Onzol


Niedawny wpis na blogu Europeistyki autorstwa Maszy Karp poświęcony jest historii publikacji „Folwarku zwierzęcego” George’a Orwella w językach Europy Wschodniej. Fakt, że książka przez ponad 70 lat zachowała swój status kanoniczny na całym świecie, jest dowodem na jej uniwersalną prawdziwość. Ale czy Orwell pisząc ‘opowieść ostrzeżenie’ przed pełzającym postępem sowieckiego komunizmu, bazującą na osobistym przekonaniu co do jego brutalnej rzeczywistości, miał świadomość, że nie jest pierwszym współczesnym pisarzem, który wykorzystał alegorię buntu zwierząt, aby uchwycić szaloną logikę rewolucji?

To pytanie nie daje mi spokoju, odkąd odkryłam Bunt  Władysława Reymonta, kiedy ukazał się w Polsce w 2004 roku. Dorastając w komunistycznej Polsce w latach 70. Czytałam Folwark zwierzęcy Orwella w wydaniu samizdatowym ale nigdy nie słyszałem – i jestem pewna, że niewielu w ówczesnej Polsce słyszało – o Buncie Raymonta, mimo że jego dzieła były lekturą obowiązkową w szkole, a ich adaptacje telewizyjne i filmowe cieszyły się dużą popularnością.

Podobieństwo do Folwarku zwierzęcego było oczywiste. Kolejną uderzającą rzeczą było to, że obie historie mają charakter przestrogi. Byłam bardzo zaskoczona, że tak długo trwało, zanim książka ujrzała światło dzienne, zwłaszcza że wydawało się, iż istota jej zasadnicago przesłania właśnie minęła. Ale najwyraźniej tak jest z prawdami i morałami.

Bunt to opowieść o rebelii wśród zwierząt hodowlanych, które pracują dla swojego pana i często go kochają, ale są pogardzane, bezlitośnie wykorzystywane i okrutnie bite. Bunt początkowo wznieca pies Rex, który wzywa zwierzęta do powstania przeciwko właścicielom i podążania za nim do krainy sprawiedliwości i obfitości dla wszystkich, krainy położonej gdzieś na wschodzie. Niestety, biedne zwierzęta, wyczerpane niekończącą się wyprawą, w końcu zwracają się przeciwko swojemu przywódcy i błagają goryla, najbliższe człowiekowi zwierzę jakie mogą znaleźć, aby nimi rządził.

Oczywiście te dwie historie różnią się pod względem szczegółów i tonu – jedna jest ponuro tragiczna, druga tragicznie zabawna, ale podstawowa idea i mechanizm narracyjny przekazujący punkt moralny są w zasadzie takie same jako przypowieść o ludzkich ideałach padających ofiarą zwierzęcych instynktów, lekcją ukazującą nieodłączną wadę leżącą w sercu rewolucji, a w istocie w sercu wszelkiej władzy, która może przechodzić z rąk do rąk, nawet z ciemiężycieli na uciskanych, pozostając jednak tym samym mechanizmem ucisku, od którego nie ma ucieczki.

Pierwotnie Bunt ukazał się w „Tygodniku Ilustrowanym” (Mic.A.4839-4844) w 1922 r., a następnie w formie książkowej w 1924 r., roku przyznania Reymontowi Literackiej Nagrody Nobla, i tuż przed jego przedwczesną śmiercią w wieku 58 lat. Pomimo, że opowiadanie było jednym z pierwszych dzieł literackich niosacych echo rewolucji rosyjskiej, zostało ledwie odnotowane w obiegu krytycznym. Wielki znawca Reymonta, jego niemiecki tłumacz Jan Kaczkowski, polski dyplomata ukrywający się pod pseudonimem Jean Paul d'Ardeschah, uważał, że książka, ze względu na aktualność i uniwersalność, zasługuje na lepszy los. Udało mu się umieścić Bunt u szwajcarskiego wydawcy w 1926 roku jako Die Empörung: eine Geschichte vom Aufstand der Tiere. Później, po przeniesieniu go przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP do Holandii, Kaczkowski zainicjował i nadzorował publikację holenderską w 1928 r. pod tytułem De Rebellie. To było wszkże ostatni raz, kiedy świat usłyszał o Buncie Reymonta.

Długo przeglądałam biografie Orwella, szukając sposobu, w jaki mógł zetknąć się z historią Reymonta. Czy znał go jako laureata Nagrody Nobla? Czy tłumaczenia Buntu mogły przejść przez jego ręce, gdy pracował w Booklover's Corner? Orwell nie mówił po niemiecku ani po holendersku, a opowiadania nie przetłumaczono na francuski, język obcy, który Orwell znał, bowiem wiadomo, że czytał „My Zamiatina 
we francuskim tłumaczeniu.

Inną możliwością byli jego przyjaciele, którzy czytali po niemiecku, niderlandzku lub polsku, ale także interesowali się literaturą Europy Wschodniej i rewolucją rosyjską. Być może rozmawiali o Reymoncie i podnosili tę historię jako część tradycji rewolucyjnej i powiązali ją z zainteresowaniem Orwella baśniami, które najwyraźniej rozwinął podczas swojej pracy w BBC, krótko zanim zaczął pisać Farmę zwierzęcą
. Czy mogli to być jego przyjaciele wydawcy, Victor Gollancz lub Fredric Warburg? Urodzony w Niemczech Tysco Fyvel czy urodzony w Szwajcarii Jon Kimche, z którym pracował w Booklover's Corner? A może był to Arthur Koestler, z którym szczegółowo omawiał działanie logiki rewolucyjnej? Albo Polak, którego poznał w Hiszpanii? Być może, ale nie znalazłem jeszcze bezpośredniego linku.

I wtedy moja praca detektywistyczna uległa nieoczekiwanemu zwrotowi. Rozmawiając o tym z przyjaciółmi z British Library, jeden z nich przypomniał mi inną opowieść o buncie zwierząt, tym razem rosyjską, napisaną wiele lat przed Buntem, w 1880 roku! Idąc nowym tropem, odkryłem, że Skotskoi Bunt („Bunt zwierząt hodowlanych”) Nikołaja Kostomarowa rzeczywiście został napisany w 1880 r., ale opublikowany dopiero pośmiertnie w 1917 r. w popularnym czasopiśmie Niva, zaledwie kilka numerów przed rewolucją październikową, która wysłała go na zawsze do historii. Dlaczego tak długo nikt nie wiedział o tej historii? Czy Reymont mógł o tym wiedzieć i skąd? Czy to możliwe, że to właśnie historia Kostomarowa przeniknęła do rewolucyjnej tradycji i zainspirowała zarówno Reymonta, jak i Orwella? Mogłoby tak być. Ale to inna historia. A może nie?

*************************

Post scriptum

1879 / 1917

1922 / 1924

1943 / 1945

Kostomarow

Reymont

Orwell

Bunt zwierząt hodowlanych

Bunt

Folwark zwierzęcy

9 000 słów

40 800 słów

30 000 słów

Przywódcy powstania
byk, ogier, Omelko*

Przywódcy powstania
pies, wilk, Niemowa**

Przywódcy powstania
dzik, świnia, świnia



Znawcy zagadnienia od lat poszukują odpowiedzi na pytanie kto od kogo ściągał: Reymont od Kostomarowa, Orwell od Kostomarowa, Orwell od Reymonta, Orwell od obu? Nie wiadomo. Tym niemniej, wręcz nieprawdopodobne jest żeby dwaj późniejsi autorzy nie wiedzieli o pierwszym, jak też żeby trzeci nie przewąchał spuścizny drugiego. O dziwo bowiem, orwellowski 1984 jakoś magicznie kojarzy się z reymontowską trylogią 1794. Co więcej, antyutopijne opowieści wieku rewolucji miały protoplastów, ot choćby w bajce 
Muzykanci z Bremy braci Grimm, w której rebelianci - osioł, pies, kot i kogut - uciekają od opresyjnego właściciela gospodarstwa w poszukiwaniu nowego spokojnego domu na ostatnie lata życia jakieś sześćdziesiąt lat przed powstaniem Kostomarowej baśni o zwierzętach-rebeliantach. 

Dziękuję każdemu czytelnikowi, który dotarł tutaj bez pominiencia choćby jednej sylaby.
A teraz proszę, komentujcie.

 __________________________________________

*Omelko – znał mowę zwierząt
**Niemowa – posiadał telepatyczne zdolności komunikowania się ze zwierzętami



Komentarze

  1. Bardzo interesujące!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny i do tego inspirujący przegląd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe. Idee się powtarzają. Ja jestem za Orginalnoscia Reymonta

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Krzysztofie! Trafiłeś w labirynty literatury i znalazłeś niesamowite powiązania słynnej książki Orwella.
    Z kolei baśnie Grimmów były poprzedzone przez J.G. Büschinga, który opublikował w 1812 r. "Volks Sagen, Märchen und Legenden" . Carl Heinrich Reclam, Leipzig. Także był spór o pierwszeństwo. Blog nie przyjął mojego komentarza.
    Ponadto Büsching jako pierwszy na świecie zapoczątkował archeologię akademicką na Uniwersytecie Wrocławskim w 1815-1816.
    Blog nie przyjął mojego komentarza wykazując jakiś błąd.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Janek

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za ten materiał; bardzo to ciekawe i - przynajmniej dla mnie - zaskakujące. Pozwala uświadomić sobie, że istniały, istnieją i będą istnieć (ciekawe jakie?) pewne "rdzenie" mitów kulturowych, bezwiednie, lub wiednie, przetwarzanych, interpretowanych itp., itd. Przykładowo: Wilhelm Tell/ Robin Hood/ Janosik, a ile jeszcze postaci i sytuacji poprzednich? Bunty/rewolucje, to nie wymysły Nowożytności. Ich generalny mechanizm był/ jest/będzie (to ostatnie niestety!) taki sam. Ale zawsze przyczyną buntu/rewolucji jest nadmierna opresyjność jako wynik wielu rozmaitych stosunków społecznych (nie wykluczając miłościwie wszędzie obecnie - od wielkiej rewolucji francuskiej - panującej DUPOKRACJI. Nie sądzę, żeby Kostomarow i Reymont wieszczyli komunizm (chociaż już w połowie XIX w. nieźle się rozwijał), a Orwell oczywiście już go znał "osobiście", nie tylko z Rosji, ale też Hiszpanii, Włoch i Niemiec, gdzie - na bazie socjalizmu - rozwinęły się podobne reżimy.

    A kto od kogo ściągał, w tym tercecie? Bardzo fajne byłoby przeczytanie - jednym ciągiem! (oczywiście chronologicznie)- wszystkich trzech dzieł. Może by tzw. imponderabilia oświeciły ten mrok? A poza tym, czy Ulisses Jamesa Joyce'a to plagiat homerowej Odysei? A od kogo wziął pomysł Homer? Jest o czym dumać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Krzysiu, Twój artykuł Bunt przeczytałem z zainteresowaniem. Tym bardziej ze niedawno wyszła książka Anny Funder „Wifedom Mrs Orwell's Invisible Life” (nie wolna od kontrowersji Sadistic and misogynistic? Row erupts over sex claims in book about George Orwell’s marriage ) o Orwellu a bardziej jego zonie Eileen O’Shaughnessay. Książki nie czytałem, lecz słyszałem godzinny wywiad z autorka. Wydaje mi się ze kontrowersje dotyczą głownie seksualnych zachowan Orwella a nie wkładu Eileen do literackiej twórczości męża. Przytaczam kilka faktów z pamięci, więc mogą być one trochę zniekształcone, lecz istotne w kontekście Twojego artykułu.
    Wygląda na to ze Orwella pisanie poprawiło siwe widocznie, kiedy związał się z Eileen. To ona dostarczyła tytułu (a i utopijnych elementów) do 1984. To ona namówiła go, aby porzucił zamiar pisania eseju politycznego i w zamian napisał „Animal Farm” – oboje pracowali nad ta książką i to Eileen okrasiła go humorem. Skąd pomysł, najpewniej Kostomarowa ani Reymonta nie znała, ale historie alegoryczne o zwierzętach i w Europejskiej tradycji i w Azjatyckiej są bardzo dawne (choćby Bali). Orwell robił wszystko, aby Eileen pozostała w cieniu, nie znana. Zastanawiam się jaki był jej wkład do Homage to Catalonia.
    A tak na marginesie, zawsze zastanawiało mię jego proza eseistyczna i klarowność myśli tak znakomite, a proza literacka, z wyjątkiem Animal Farm, tak mizerna (myślę to o 184 i Aspidistra – innych nowel nie czytałem).

    OdpowiedzUsuń
  7. Reymont. Dziś kojarzący się z filmem. A to pisarz był. Napisał coś o mieście, bo nie podobało mu się miasto. Napisał o wsi, bo znalazł w niej azyl. Czy dobrze opisał miasto i wieś?

    OdpowiedzUsuń
  8. Krzysztofie, znowu dostarczasz pod nasze "strzechy" super ciekawostkę. Dzięki serdeczne za ich wydobywanie z internetowych czeluści i za misję ich propagowania. "Bunt" Reymonta to kolejna odsłona w realizacji tej misji. Dla takiego, niezbyt sprawnego szperacza internetowego jak ja, jesteś fantastycznym podpowiadaczem, bo w dzisiejszych czasach nie ma problemu z wyszukiwaniem publikacji. Kluczowe jest raczej pytanie "czego szukać".
    Przy okazji chciałbym też zauważyć, że z przyjemnością czytam komentarze pod "Twoimi" artykułami. To zwięzła dawka kultury, erudycji i taktu. Jakże odległa od typowych komentarzy internetowych. Tak trzymaj i jeszcze raz DZIĘKI.
    J.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki, Krzysztofie, za popularyzację odkryć literackich! Oczywiście nigdy nie słyszałem o Baśni ... Przeglądnąłem pobieżnie wczoraj - początek wygląda jak Dr. Dolittle, potem jak Księga Wyjścia, i koniec jak początek historii Tarzana.
    Dzisiaj przeczytałem Kostomarova, nie w oryginale, ale https://pankmagazine.com/2016/01/09/animalriot/)
    Każda z tych historii ma jednak kompletnie inny morał czy message ... pomimo że postaci są podobne.

    Χρυσόδάκτυλος

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA