Hawaje
H A W A J E
czyli ojczyzna
***********
„O
Hawaii no ka aina maikai”
mówi popularne
hawajskie przysłowie, co
znzczy:
„Na przekór wszystkiemu, Hawaje są najlepszą krainą”
H A W A J E
czyli ojczyzna
***********
„O Hawaii no ka aina maikai”
„O Hawaii no ka aina maikai”
mówi popularne
hawajskie przysłowie, co
znzczy:
„Na przekór wszystkiemu, Hawaje są najlepszą krainą”
„Na przekór wszystkiemu, Hawaje są najlepszą krainą”
Wyspa Oahu - Waikiki |
Wyspa Oahu, z ksywką "Miejsce zgromadzeń", jest najczęściej odwiedzaną, szczególnie jeśli jest to pierwsza wizyta na Hawajach. Tam właśnie ponadczasowe piękno natury splata się z luksusem wspólczesności. Wyrazem tego ostatniego jest powstanie milionowego miasta ze wszystkimi atrybutami światowej metropolii na skrawku wulkanicznej skały, posadowionej na środku oceanu i oddalonej o niemal 4 000 km od najblizszego kontynentu. To tak mniej więcej jak gdyby najbliższe warszawiakom znamiona cywilizacji leżały na Azorach, w północnej Grenlandii, przy 4-tej katarakcie na Nilu, lub w okolicach rynku w tadżyckim Duszanbe... Już po pięciu plus godzinach lotu z Los Angeles lub San Francisco, podchodząc do lądowania na lotnisku w Honolulu, można przy odrobinie szczęścia rzucić okiem na panoramę Pearl Harbor po raz pierwszy. Potem bezwzględnie trzeba poświęcić przynajmniej pół dnia na szczegółową wizytę w tym jakże znamiennym miejscu, gdzie 7 grudnia 1941 roku nastąpił początek drogi do zakończenia II wojny światowej. Za około 40 USD opłat zwiedza się historyczną łódź podwodną USS Bowfin oraz pancernik Missouri. Następnie na ekranie muzealnego kina, w pozycji wirtualnego pasażera myśliwców Zero i bombowców Aichi, można przeżyć 23 minuty ataku japońskiego na amerykańską Flotę Pacyfiku, czyli dokładnie tak jak dokonywane przez siebie zniszczenia widzieli i filmowali na żywo piloci tych maszyn. Prosto z kina odpływa się łodzią do Pomnika USS Arizona, upamiętniającego miejsce spoczynku 1102 spośród 1177 marynarzy, którzy zginęli na pancerniku ... kilkadziesiąt bardzo polsko brzmiących nazwisk natychmiast rzuca się w oczy. Zadziwiające jest, że poczucie zadumy nad ogromem tragedii jaką ludzie ludziom zgotowali po tysiąckroć jak glob nasz obszerny, a historia głęboka, zalega właśnie pośród oceanicznego bezmiaru na tym mizernym skrawku wulkanicznego pochodzenia. W centrum miasta znajduje się Puowaina czyli Wzgórze Ofiar, znany dzisiaj jako Krater Punchbowl, w którego kalderze, na ponad 40 hektarach, mieści się Narodowy Cmentarz Pamięci Ofiar Wojen Strefy Pacyfiku. Kiedyś miejsce to używane było przez rodzimą ludność jako ołtarz gdzie składano bogom ofiary z ludzi oraz wykonywano rytualne wyroki śmierci za wykroczenia przeciw różnorodnym tabu. Dzisiaj w 34 000 grobów spoczywa tam ponad pięćdziesiąt tysięcy tych, którzy polegli w obu wojnach światowych, wojnie koreańskiej oraz wojnie wietnamskiej, a także część ich bliskich. Z korony krateru rozlega się bajeczny widok na ścielące się poniżej miasto - historyczne centrum, port, ultranowoczesne Waikiki, oraz krater Diamond Head, znany z niemal każdej reklamy Hawajów. Innym miejscem, przywodzącym w jakiejś mierze podobne refleksje, jest Nuʻuanu Pali, przełecz w paśmie gór Koʻolau, gdzie w czasie gdy wraże moce dokonywały trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej, Kamehameha I jednoczył wyspy w królestwo Hawajów pod swoim władaniem, zapędzając opozycyjne siły na klifową krawędź i pozwalając im spaść, z wyboru lub bez, w ponad trzystumetrową otchłań. Wizualny urok tego miejsca, osiągalnego w zakontraktowanej za okolo 120 USD na osobę całodziennej wycieczce, obejmującej zazwyczaj wszystkie wcześniej opisane miejsca, albo odwiedzonego przyzwoitym samochodem wynajętym za około 70 dolarów na dzień, wykracza dalece poza zakres ogólnie stosowanych pojeć opisu rzeczywistości. Zatem może lepiej jest skupić się na unikaniu moʻo wahine, po naszemu kobiety-jaszczurki, która pod postacią lokalnej piękności często wiedzie podróżników płci męskiej w historyczną przepaść. Bezpiecznie też jest nie przewozić nigdy przez przełecz wieprzowiny, z którą problem natury historycznej ma bogini wulkanów Pele. W razie nieodzownej konieczności posiadania wieprzowiny w samochodzie, skuteczne może okazać się przywiązanie do opakowania zielonych liści banana. Gusła na bok, małe dzieci lepiej trzymać na rekach lub solidnie za kołnierz bowiem tamtejsze porywy wiatru niejeden już dramat nadęły.
Minąwszy szczęśliwie przełecz, jadąc malowniczą drogą nr 83 na północ, warto zatrzymać się na sesję zdjęciową w rejonie nadbrzeżnego parku Kualoa, skąd robi się genialne ujęcia, oddalonej około 500 m wysepki Mokolii, znanej powszechnie jako Kapelusz Chińczyka (Chinaman's Hat). Podczas odpływu można w pół godziny spokojnie przejść na wysepkę. Spojrzenie wstecz z czubka "kapelusza" (20 min. wspinaczki) na majestatyczne pasmo Gór Koolau wynagradza z nawiązką wszelki trud. Wracać należy raczej też jeszcze w fazie odpływu, chyba że można liczyć na miejsce w czyimś kajaku. Ruszając dalej na północ, dociera się do jedynej na świecie doliny, która w nazwie ma trzy takie same samogłoski razem, mianowicie: Kaaawa, co jest niewątpliwie specyfiką języka hawajskiego, a nie jąkania się nazwodawcy, bowiem podobnych zbitek samogłoskowych w tamtejszym języku bywa sporo. Urok doliny znają wszyscy z filmu Park Jurajski - rzeczywistość zaś jest wielokrotnością tego co oferuje kamera i ekran. Zaledwie trzy kilometry dalej znajduje się mało uczęszczana plaża w Zatoce Kahana - cudowna, czysta, spokojna i niezwykle przyjazna małym dzieciom. Dorośli też korzystają bowiem dno morskie jest tam w znacznie mniejszej mierze wyścielone raniącymi stopy okruchami lawy i pumeksu. Stąd już tylko nieco ponad 10 km do Centrum Kulturalnego Polinezji. Jest to miejsce, na które wszakże warto poświęcić co najmniej trzy czwarte dnia. Zwykły bilet wstępu kosztuje 50 dolarów, ale nic nie zastąpi luksusowej, całodziennej tury za 220-230 USD, z transportem z i do hotelu, wyżywieniem, zwiedzaniem atrakcji turystycznych na trasie przejazdu, przywilejami VIP, oraz gwarancją najlepszych miejsc na wieczornym przedstawieniu w amfiteatrze. Za takie pieniądze zwiedza się 17-hektarowy super-park etnograficzny, rodzaj "żywego" muzeum, w którym odbywa się w nieskończoność barwny pokaz tradycji i wielu form życia codziennego na wyspach Tonga, Tahiti, na Markizach, Hawajach, na Fidżi, Samoa, i Aotearoa (Nowa Zelandia). Dynamiczny, pełen kolorytu, humoru, ogni, animacji oraz efektów specjalnych program zachwyca przepychem i perfekcją wykonania. Symboliczną historię młodzieńca o imieniu Mana oraz jego ukochanej Lani nasyconą tańcem, śpiewem i muzyką, przedstawia 100-osobowy zespół studentów Hawajskiego Uniwersytetu im. Brighama Younga, prowadzony przez Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, do którego Centrum należy. Będąc w północnej części wyspy warto zresztą i tam zajechać na godzinkę. Budynek świątyni jest dostępny wyłącznie dla członków społeczności mormońskiej, ale centrum informacyjne i olbrzymi park okalający ją oferują wszystkim odwiedzającym niezwykle intersującą lekcję historii i życia codziennego Mormonów.
Wododspad Waimea |
Hotel Royal Hawaiian |
Komentarze
Prześlij komentarz