Siedlęcin

 SIEDLĘCIN

Wieża książęca w Siedlęcinie 

„Wieś”
 Stanisław Jachowicz (1841 r.)

Cudze chwalicie,
Swego nie znacie,
Sami nie wiecie,
Co posiadacie.
A boć nie śliczne
Te wioski liczne?
Ten kraj kochany?



Kto by pomyślał, że ścienne malowidło w niejakim Siedlęcinie na Dolnym Śląsku mogłoby być jedynym w świecie, zachowanym w oryginalnym miejscu przedstawieniem, opowiadającym tragiczną miłość  Ginewry i Lancelota – bohaterów arturiańskiej legendy? A jednak jest. Nie wystarczy wszakże suche stwierdzenie faktu, bowiem wymiar artystyczny, kulturowy i historyczny tego dzieła jest światowy. Malowidło zdobiące dwie ściany drugiego piętra średniowiecznej wieży mieszkalnej nie ma sobie równych ani w Polsce, ani w Europie, a nawet na świecie. Tak, na świecie!

Siedlęcin, pięciokilometrowa wieś o charakterze łańcuchówki, położona sześć kilometrów na północny zachód od Jeleniej Góry, została odnotowana w annałach w 1305 roku jako wieś Rudgera (Rudgersdorf). Powstała zapewne nieco wcześniej, jako wieś książęca z nadania Bolka I Surowego, księcia świdnickiego, natomiast budowę wieży mieszkalnej na prawym brzegu Bobru zlecił jego syn, Henryk I, książę jaworski. Był rok 1312 i wtedy-to, niespełna 20-letni Henryk, otrzymał we władanie wydzieloną dzielnicę, z siedzibą w Jaworze. Budynek wzniesiono z łamanego kamienia. Stropy – najstarsze z zachowanych w Polsce - wykonano z belek, z drzew ściętych w latach 1313 (pierwsze piętro), oraz 1314 i 1315 (wyższe piętra). Tak precyzyjne datowanie ustalono metodą dendrochronologiczną dzięki świetnemu stanowi przetrwania do dzisiaj owych elementów drewnianych. Wskazuje to na zawrotne tempo młodego księcia, którego ekipa rżnęła okoliczne lasy, sezonowała drewno, zdobywała kamień i inne materiały budowlane natychmiast po tym jak rozpoczął swoje rządy. Solidnych rozmiarów budynek, największy tego typu w Polsce i jeden z najciekawszych przykładów architektury świeckiej tego rodzaju na terenie Europy Środkowej, usytuowany na niewielkim sztucznym nasypie, prawdopodobnie był gotów jeszcze przed końcem trzeciego dziesięciolecia XIV wieku.

Gotów w pełnym tego słowa znaczeniu, z wystrojem i ornamentacją, jak się wydaje, wykraczającymi daleko poza funkcję strażnicy przy przeprawie przez rzekę, czy służenia księciu jako zameczek myśliwski.

Zasadniczym pytaniem jakie sobie zadaję, jest pytanie o to komu młody książę chciał zaimponować znajomością trendów intelektualnych oraz możliwościami organizacyjnymi i finansowymi? Przecież malowidło o takiej treści raczej nie mogło inspirować kolesiów księcia, żłopiących cienkie piwo lub sfermentowany miód oraz usiłujących chwiejną ręka trafić z kuszy w oko Lancelota. Fresk ten, ręką szwajcarskiego mistrza namalowany w technice al secco, miał świadczyć o przyleganiu Henryka do ideałów europejskiej kultury rycerskiej i być może, o miłości do Agnieszki, wnuki króla Przemysława II, czyli córki jego córki, królowej polskiej i czeskiej, Ryksy Elżbiety i jej męża Wacława II, także króla polskiego i czeskiego. 

Dlaczego myślę, że adresatką ściennej wersji średniowiecznego bestsellera była Agnieszka? Powodów mam kilka... po pierwsze, nie bez przyczyny matka jej do dzisiaj zwana jest w Czechach Piękną Polką, a że ojciec jej, Wacław, do paskudnych nie należał, przynajmniej wedle Matejki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa wnosić należy, iż zstępna ich obojga urodą wręcz lśniła. Fizjonomię Henryka pominę, bo przecież mężczyźnie wystarczy, że jest tylko ciut ładniejszy od diabła; ba, o zakład pójdę, upierając się solidnie, iż był gładolicy na podobieństwo arturiańskich elegantów, no i z pewnością nie capił na odległość. Intryguje mnie natomiast charakter tego młodziana. Rok jest 1316 i ten jurny 18-20-latek staje do ożenku z 11-letnią lilią - czystą, niewinną, dziewicą, wstydliwie majestatyczną i niebiańsko szczęśliwą, po czym z uszanowaniem zasady wieku sprawnego, konsumuje małżeństwo dopiero trzy lata później. Łał(!), jak mawiają dzisiejsze 12-latki.
Dzieci nie mają. Agnieszka umiera, mając lat trzydzieści jeden. Fresk jeszcze świeży, wręcz niedokończony – szkice tej niedokończonej części widnieją do dziś, jak jakiś symbol zerwanej nici życia...
Henryk nie żeni się powtórnie – do końca swoich dni pozostaje samotny. Ktoś wiedział i rozumiał kim była dla niego Agnieszka, co znaczyła w jego życiu. Bazując na tej wiedzy powstaje płyta nagrobna, a na niej oni leżą przytuleni. On trzyma jej prawą rękę w swojej prawicy – rzecz niepotykana w przedstawieniach postaci książęcych w tamtych czasach. Prawica w pawicy – jakże przeciwstawnie wobec pary arturiańskich kochanków z fresku na drugim piętrze siedlęcińskiej wieży, trzymających się za lewe dłonie, emblemat miłości bezwstydnej, pokątnej, nieprawej! Czyżby książę chciał Agnieszce powiedzieć: byłabyś moją zawsze i wszędzie?

Jedźcie do Siedlęcina zobaczyć na własne oczy co opisałem... może komuś przyjdzie do głowy lepszy pomysł na uzasadnienie wydatku na kaprys piastowskiego księcia z potencjałem królowania na czeskim tronie. Podziwiajcie ten jedyny w świecie, zachowany in situ fresk o rzeczonej tematyce. Drugi, podobny, aczkolwiek młodszy o 70 lat możecie też obejrzeć, ale już nie w oryginalnym miejscu powstania, tylko w muzeum w Alessandrii koło Turynu, dokąd powędrował jakieś pół wieku temu z walącej się wieży Frugarolo w Piemoncie. Nie chciałbym żeby podobny los spotkał i ten fresk, zatem zachęcam gorąco do wsparcia siedlęcińskiego stowarzyszenia groszem na remonty i utrzymanie wieży w dobrej kondycji. Jeden ze sposobów pomocy został opisany tutaj: https://wiezasiedlecin.pl/1-podatku-dla-wiezy-siedlecinie/ 

O przekształceniach architektonicznych jakim podlegał ten obiekt w ciągu swej 700-letniej historii opowiadają znakomicie dwa króciutkie filmiki:
https://youtu.be/7-uh1EeUVT8 
oraz 
https://youtu.be/W4_iEJKoOz4 

Zachęcam też do obejrzenia niemal godzinnego filmu Dolina Pałaców i Ogrodów, który zaczyna się od przedstawienia naszego Siedlęcina, a następnie w pięknej narracji prowadzi przez szereg innych obiektów doliny Bobru.

Doskonały, dwujęzyczny opis historii wieży w Siedlęcinie, okraszony licznymi ilustracjami, oferuje strona internetowa dedykowana zamkom polskim: http://www.zamkipolskie.com/siedlecin/siedlecin.html

P.S. Z pewnego sentymentu zapraszam do obejrzenia wideo o podobnej, kilkadziesiąt lat młodszej, rycerskiej wieży mieszkalnej w Witkowie, gm. Szprotawa, gdzie w 1978 roku prowadziłem sondażowe badania archeologiczne.  Oto współczesne, niemożliwe wówczas do zrealizowania, spojrzenie na ten obiekt.

Komentarze

  1. Bardzo interesujace.Nigdy wczesniej nie slyszalem o wiezy w Siedlecinie,a teraz mam ogromna ochote tam pojechac.Wielkie dzieki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA