NIEWOLNI

 

NIEWOLNICTWO

Aukcja niewolników - Źródło: The Advocate, July 1, 2017



Od trzech może czterech lat, pojawia się na ekranie mojego telewizora lub komputera Candace Owens, 32-letnia czarnoskóra komentatorka życia politycznego i społecznego w USA. Właśnie zagościła u mnie z krótką historią niewolnictwa. Jest to bardzo powierzchowny ale wymowny przegląd trzech zasadniczych powodów, dla których oficjalna narracja na temat niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych przybrała charakter zupełnie wypaczony. Transkrypt jej wypowiedzi w moim tłumaczeniu znajduje się poniżej. Postanowiłem przybliżyć ten temat moim polskim czytelnikom bowiem, będąc w latem w Polsce, zdarzyło mi się kilkukrotnie wywołać w moich rozmówcach szok niedowierzania gdy dyskusja o Ameryce dotknęła karty niewolnictwa. Teraz, słuchając Candace, zdałem sobie sprawę jak głęboko sięga fałsz oficjalnej narracji. Zatem przejdźmy do tego co powiedziała, a potem, w uzupełnieniu, jeszcze kilka słów ode mnie.



Krótka historia niewolnictwa
Candace Owens*

Oto pierwsza rzecz, którą należy wiedzieć.
Niewolnictwo nie zostało „wymyślone” przez białych ludzi. Nie rozpoczęło się w 1619 roku, kiedy do Jamestown przybyli pierwsi niewolnicy. Istniało przedtem. Nie rozpoczęło się w 1492 roku, kiedy Kolumb odkrył Nowy Świat. W rzeczywistości, kiedy nieustraszony odkrywca wylądował na Bahamach, rdzenne plemię Taino żywiło nadzieję, że pomoże im pokonać ich agresywnych sąsiadów, Karaibów. Karaibowie zniewolili Taino i od czasu do czasu serwowali ich sobie na obiad. Niewolnictwo istniało w Afryce, Azji i na Bliskim Wschodzie. Słowo „niewolnik” (w j. Angielskim – slave) w rzeczywistości pochodzi od Słowian z Europy Wschodniej. Miliony z nich — nawiasem mówiąc, wszyscy biali — zostały schwytane i zniewolone przez muzułmanów w IX wieku, a później przez Turków osmańskich. Niewolnictwo istniało, gdy Imperium Rzymskie kontrolowało Morze Śródziemne i większość Europy od I do V wieku. Niewolnictwo istniało, gdy Aleksander Wielki podbił Persję w IV wieku p.n.e. Było to tak powszechne, że Arystoteles uznał je po prostu za rzecz „naturalną”. Model niewolnika/pana był właśnie takim, jak świat działał w czasach wielkiego filozofa. Niewolnictwo istniało pięć tysięcy lat temu w czasach starożytnych Egipcjan. Niezależnie od tego jak głęboko spoglądamy w historię ludzkości, zawsze odnajdujemy niewolnictwo. Jak zauważa znany historyk John Steele Gordon, od niepamiętnych czasów „niewolnicy byli głównym przedmiotem handlu… Aż jedna trzecia populacji starożytnego świata była zniewolona”.

Oto druga rzecz, którą powinniśmy wiedzieć.
Biali byli pierwszymi, którzy formalnie położyli kres niewolnictwu. W 1833 Wielka Brytania była pierwszym krajem w historii świata, który uchwalił ustawę o zniesieniu niewolnictwa. Szybko poszła za nimi Francja, która w 1848 roku zniosła niewolnictwo w swoich licznych koloniach. Potem oczywiście przyszła trzynasta poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych (1865). Po wiekach ludzkiego niewolnictwa, biali ludzie poprowadzili świat do zaprzestania tych odrażających praktyk. Obejmuje to 300 000 żołnierzy Unii, w większości białych, którzy zginęli podczas wojny secesyjnej. Czy mówię, że to czyni białych lepszymi od kogokolwiek innego? Oczywiście nie. Moim celem jest tutaj po prostu mówienie prawdy, a prawda jest taka, że ​​historia ludzkości jest skomplikowana; nikt, niezależnie od koloru skóry, nie jest niewinny. Jednak dzisiaj nigdy nie mówi się nam, abyśmy rozważali mordercze imperium perskie lub kanibalizm rdzennych plemion Ameryki Północnej i Południowej, czy ohydne działania pod panowaniem totalitarnych władców muzułmańskich, chińskich, mongolskich czy japońskich imperiów, żeby wymienić tylko kilka. Zamiast tego mówi się nam, że niewolnictwo jest fenomenem białych. Jak wszystkie uporczywe kłamstwa, to kłamstwo rodzi wiele innych kłamstw. W mediach społecznościowych natrafiam na niezwykłe przedstawienia życia Afrykanów tak jak żyli faraonowie, zanim przybyli Europejczycy i spustoszyli ich raj. Chciałbym, żeby cokolwiek z tego było prawdą. Ale nie jest. To fantazja. Prawda jest taka, że ​​Afrykanie byli sprzedawani w niewolę przez innych czarnych Afrykanów. I w wielu przypadkach sprzedawani za przedmioty tak trywialne jak dżin czy lusterka. Biali nie zapędzali się w głąb lądu i nie łapali tubylców. Czekali na wybrzeżu, aż ich czarni partnerzy przyniosą im swoich czarnych braci. Brutalna rzeczywistość jest taka, że ​​nasze życie miało bardzo małą wartość dla naszych przodków.

Oto trzecia rzecz, którą trzeba wiedzieć.
Pogląd, że niewolnictwo to relikt przeszłości, to błąd. W Afryce jest dziś około 700 000 niewolników. Teraz. To najniższy szacunek, jaki udało mi się znaleźć. Inne źródła podają, że jest ich znacznie więcej. Dla porównania, to prawie dwa razy więcej niewolników niż kiedykolwiek przywieziono do Stanów Zjednoczonych. Dzieci-żołnierze, handel ludźmi, praca przymusowa – to są warunki, które obecnie istnieją w tym samym subsaharyjskim regionie, z którego pochodził transatlantycki handel niewolnikami. Afrykańskich przyjaciół sprzedaje się dziś tak, jak sprzedawano ich wtedy – i nie, nie kupuje ich żaden kraj białych ludzi. W rzeczywistości niewolnictwo, według jakiejkolwiek tradycyjnej definicji, jest dziś praktykowane wyłącznie w krajach niebiałych. Ale prawie nic o tym nie słyszymy. Tak jak nie słyszymy nic o powszechnym niewolnictwie, dopóki dobrzy ludzie w Europie i Ameryce nie zakończyli go dwa wieki temu.

Dlaczego o tym nie słychać?
Ponieważ nasi tak zwani „przywódcy” – czarno-biali – nie skorzystaliby na tym. Przyznawanie czarnoskórym statusu pokrzywdzonych nie ma znaczenia jeśli nie nie można na tym czegoś zyskać. Głoszenie krzywdy wybiera polityków i finansuje skarżące grupy rasowe. A gdyby czarni Amerykanie zaczęli postrzegać siebie jako partnerów w amerykańskim śnie…? Gdybyśmy przyjęli patriotycznego ducha, który głosi, że wszyscy ludzie są stworzeni równi, tego patriotycznego ducha, który jest naszym prawdziwym dziedzictwem…? Wtedy oszuści żerujący na walce ras wypadliby szybko z interesu; a kto by tego chciał, nieprawdaż?

Tyle Candace,
a ja wobec doświadczenia zebranego ostatnio w Polsce, mam odczucie iż niektórym czytelnikom robią się wielkie oczy i pytają gdzie bywała ta lektorka w czasach kiedy inni studiowali historię Ameryki. Właśnie tak to wyglądało w moich rozmowach gdy mówiłem jak to Partia Demokratyczna wywinęła kwestię niewolnictwa wierzchem na spód (dygresja > czy ktoś jeszcze używa tej frazy na co dzień?). A wywinęła, czyniąc pojęcie niewolnictwa ekwiwalentnym do supremacji rasowej, oczywiście białych, będących politycznie splecionymi z konserwatyzmem jako złem skończonym. Tak wszakże nie było na początku, bowiem „konserwą” byli demokraci czyli właściciele południowych plantacji, secesjoniści, marzący o wieczynm porządku świata, zbudowanym na barkach niewolników. No właśnie, na barkach niewolników, których panami byli nie tylko biali, ale także wolni czarni właściciele plantacji. Za
Rzecząpospolitą z 3 grudnia 2016 roku cytuję: „Z urzędowych statystyk wynika, że wśród 260 tys. wolnych czarnych mieszkańców Południa praktykowanie niewolnictwa nie było wcale zjawiskiem marginalnym i choć rozpowszechniło się głównie w Luizjanie, znane było też w innych stanach. Wedle spisu z 1830 r. aż co czwarty wolny Murzyn w Karolinie Północnej był właścicielem co najmniej 10 niewolników, a ośmiu miało ich powyżej 30. Prawdziwi czarni potentaci zaś, tacy jak Justus Angel lub mieszkanka hrabstwa Colleton, niejaka L. Horry, bywali właścicielami nawet 80 ludzi. W Luizjanie do takich feudałów należała m.in. czarna rodzina Richardsów, której własnością było aż 152 niewolników, oraz wspomniany Antoine Dubuclet. Do historii Karoliny Południowej przeszedł zaś Joseph Pendarvis, który już w końcu XVIII w. miał plantację ze 123 niewolnikami. Tymczasem właściciele więcej niż 50 niewolników nawet wśród białych uchodzili za magnatów, nie było ich bowiem więcej niż 1 proc., a tylko co dwudziesty biały mieszkaniec Południa posiadał choćby jednego. Z tego samego spisu wynika, że w 1830 r. we wszystkich pięciu stanach Południa czarni posiadali łącznie ponad 10 tys. niewolników, a 30 lat później, przed wybuchem wojny, liczba ta wzrosła do 20 tys. W samym tylko Nowym Orleanie własnością wolnych Murzynów było co najmniej 3 tys. niewolników. [...] Może nie tylko zwykły paradoks dziejów uczynił także Murzyna pierwszym właścicielem niewolnika w północnoamerykańskich koloniach, z sądownie przyznanym prawem własności do innego człowieka. [Był nim] Anthony Johnson, około 1616 r. dostarczony z wybrzeża dzisiejszej Angoli na plantację tytoniu w Wirginii. Po odpracowaniu przymusowego kontraktu Johnson z powodzeniem wziął się do uprawy roli i wkrótce powiększył obszar swoich gruntów do 100 ha. Miał już wtedy pod opieką pięciu własnych służących, z czego aż czterech białych(!).” Dzisiaj wszakże większość Amerykanów, zarówno czarnych, jak i białych, uważa, że niewolnictwo było utrzymywane przez białych w celu wykorzystywania czarnych.

Zatem, jak doszło do takiego przękrętu? Cytuję za Wikipedią:

„We wczesnoamerykańskiej polityce to partia demokratyczna praktykowała ‘konserwatyzm’ w swoich próbach utrzymania społecznej i ekonomicznej instytucji niewolnictwa. Demokratyczny prezydent Andrew Johnson, jest jednym z powszechnie znanych konserwatystów, a Demokraci chętnie przyjęli tę etykietę jako swoją. Wielu z nich było konserwatywnych w tym sensie, że chcieli zachowania tradycji, zwłaszcza jeśli chodzi o rasę”. W 1892 r. demokrata Grover Cleveland wygrał wybory na konserwatywnej platformie, która opowiadała się za utrzymaniem standardu złota, obniżeniem ceł i wspieraniem laisse faire wobec interwencji rządowych. Od lat 50. konserwatyzm w Stanach Zjednoczonych kojarzony jest głównie z Partia Republikańska. Jednak w epoce segregacji wielu Południowych Demokratów było zagorzałymi konserwatystami odgrywającymi kluczową rolę w konserwatywnej koalicji, która w znacznym stopniu kontrolowała politykę wewnętrzną w Kongresie w latach 1937-1963. Konserwatywni Demokraci mieli wpływ na politykę USA aż do rewolucji republikańskiej w 1994 roku, kiedy to amerykańskie Południe przeszło z pozycji silnie demokratycznych na pozycje republikańskie, zachowując przy tym swoje konserwatywne wartości.”

Diana Arneson pisze tak o tym na portalu Quora.com:
„W XIX wieku właściciele niewolników i inni Południowcy, którzy chcieli zachować status quo („prawa stanów”, czyli niewolnictwo) dołączyli do Partii Demokratycznej. Na północy abolicjoniści byli na ogół powiązani z bardziej liberalną partią republikańską. To było 150 lat temu. Sto lat później uchwalono Ustawę o Prawach Obywatelskich z 1964 roku. W Izbie Reprezentantów zagłosowało za nią tylko 63% Demokratów przy 80% Republikanów. Podobnie sytuacja wyglądała w Senacie, gdzie ustawę popierało 69% senatorów demokratycznych i 82% senatorów republikańskich. Ale to nie mówi całej historii. W rzeczywistości głosowanie przebiegało znacznie bardziej wzdłuż linii geograficznych niż linii partyjnych. Pełne 90% posłów z północnych stanów, niezależnie od partii, i tylko 8% posłów z południowych stanów głosowało za Ustawą. Podobnie w Senacie głosowało za nią 92% z Północy w porównaniu z 5% z Południa.
Jak wie każdy, kto nie przesypiał lekcji historii w liceum, Nixon ogłosił następnie swoją „strategię południa” kluczowym republikanom. Ci południowi Demokraci, którzy poczuli się zdradzeni przez ówczesnego prezydenta Lyndona Johnsona, forsującego, a następnie podpisującego ustawę o prawach obywatelskich, byli motywowani przez partię republikańską, aby wygrać dla GOP to, co było dotąd solidnie demokratycznym regionem kraju. Wszystko zadziałało pięknie. Południe zostało skutecznie zmienione z mniej lub bardziej solidnie demokratycznego na solidnie republikańskie. I tak jest do dziś. Tak więc, zamiast pytać, na co głosowała ta czy tamta partia półtora wieku temu, warto zapytać, którą partię popierają dziś biali supremacjoniści i dlaczego.”

Michael Zaman komentuje rzecz tamże następująco:
„Partia Demokratyczna była siłą napędową niewolnictwa, KKK i Praw Jima Crow. Klan był zbrojnym aparatem bojowym Demokratów. W przeciwieństwie do tego Partia Republikańska została założona kilka lat przed wojną domową wyłącznie w celu zjednoczenia ruchu antyniewolniczego w ramach jednej koalicji politycznej. Ku rozczarowaniu Południa, Lincoln (Republikanin) został wybrany na prezydenta, mimo że jego nazwisko nie pojawiło się w ani jednym południowym obwodzie głosowania. W ten sposób narodziła się Partia Lincolna. Następnego dnia Demokratyczne Południe rozpoczęło swoją zdradziecką secesję od Unii. Reszta to historia, ale niektórzy mogą nie wiedzieć, że stany starej konfederacji nadal były kontrolowane przez następne stulecie wyłącznie przez Partię Demokratyczną. Do lat 70-tych XX wieku Południe było regionem jednopartyjnym pod rządami Demokratów. W rzeczywistości w tym okresie Partia Republikańska dosłownie nie istniała na Południu, z wyjątkiem garstki odważnych Czarnych, którzy poświęcili swoje życie, aby przeciwstawić się nieustannemu terrorowi i przemocy demokratycznego Ku-Klux-Klanu. Ani przez chwilę nie wierz, że wstydliwe działania Partii Demokratycznej ograniczały się do Południa. Demokraci z Północy działali jako agenci tych z Południa przeciwko wysiłkom wojennym Unii, a następnie pomagali wdrażać prawa Jima Crow na całym Południu. Prawda jest taka, że Demokraci z Północy nie zaczęli się zmieniać aż do czasów demokratycznego Prezydenta Franklina Delano Rooseveta, a i później wciąż byli zagorzałymi rasistami. Na przykład, FDR mianował Hugo Blacka – byłego wybitnego członka Klanu – do Sądu Najwyższego. Nie było niczym niezwykłym widzieć KKK i innych wściekłych bigotów na najpotężniejszych stanowiskach rządowych. Zawsze byli to Demokraci i nie było wyjątku od reguły. Zwrot Demokratów w stronę czarnych wyborców rozpoczął się w latach 30. XX wieku wraz z migracją Czarnych na Północ, którzy powoli zaczęli ciążyć w kierunku Partii Demokratycznej ze względu na swoje warunki ekonomiczne podczas Wielkiego Kryzysu. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o tych Czarnych, którzy pozostali na Południu, podlegając tyrańskiej przemocy i monopolowi polityki Południa ze strony Demokratów. Nawet w latach 60. i 70., kiedy Ameryka uchwaliła przełomowe ustawodawstwo dotyczące praw obywatelskich, przyszło to tylko dzięki wsparciu Partii Republikańskiej. Można mówić, co się chce o obecnej polityce Partii Republikańskiej lub Partii Demokratycznej, jednak nikt nigdy nie będzie w stanie ukryć haniebnej i odrażającej historii Partii Demokratycznej.”

Pozwólcie uzupełnić to kilkoma dodatkowymi przykładami.
Z pierwszych siedmiu prezydentów USA, John Quincy Adams (JQA) i jego ojciec John Adams byli jedynymi, którzy nie sprowadzali niewolników do Białego Domu.
Pierwszy prezydent, George Washington (politycznie: Niezależny), umierjąc miał 317 niewolników, ale tylko 123 było formalnie przypisanych jemu. Reszta to dziedzictwo ze strony żony.
Drugi prezydent, John Adams, (Partia Federalistyczna) - żadnych niewolników a Białym Domu, ale przez żonę był umiarkowanym posiadaczem niewolników; poglądy zdecydowanie abolicionistyczne.
Trzeci prezydent, Thomas Jefferson, (partia: Demokratyczno-Republikańska; de facto, -republikanizm de facto powinien być czytany w tym kontekście jako konserwatyzm, zatem Partia Konserwatywnych Demokratów) w ciągu swojego życia zniewolił ponad 600 ludzi. 400 osób zostało zniewolonych w Monticello; pozostałe 200 osób było przetrzymywanych w niewoli w innych posiadłościach Jeffersona. W dowolnym momencie jego życia w Monticello było około 130 niewolników.
Czwarty prezydent, James Madison, (partia: zobacz Jefferson) - W 1801 r. populacja niewolników Madisona w Montpelier wynosiła nieco ponad 100. W latach 20. i 30. XIX wieku Madison był zmuszony sprzedawać ziemię i niewolników z powodu długów. W 1836 roku, w chwili śmierci, Madison posiadał 36 niewolników .
Piąty prezydent, James Monroe, (partia: zobacz Jefferson) – kto chce wiedzieć ilu miał niewolników i o jakiej wartości monetarnej, zapraszam na 26 stron spisu tutaj – klik.
Szósty prezydent, John Quincy Adams, (partia: 1809-1828 zob. Jefferson; 1828-1830 Narodowi Republikanie, 1830-1834 Partia Antymasońska) – żadnych niewolników a Białym Domu; mimo abolicjonistycznych pogąldów jacyś niewolni w jego życiu istnieli, ale to dopiero jak po 9 latach wrócił z misji dyplomatycznej, podczas której odwiedził Zieloną Górę w dniu 23 lipca 1800 roku.
Siódmy prezydent, Andrew Jackson, (partia: zobacz Jefferson) - przeszedł drogę od ubóstwa do bogactwa, ponieważ osobiście akceptował instytucję niewolnictwa. Zniewoleni robotnicy uprawiali jego bawełnę, budowali i pielęgnowali jego dom oraz pomogli mu zdobyć pozycję w społeczeństwie Południa. Jackson posiadał aż 161 zniewolonych ludzi, kupując ich i sprzedając, wykorzystując ich pracę do budowania swojej fortuny, a nawet sprowadzając ich do Białego Domu.
I jeszcze jeden przykład – Siedemnasty prezydent, Andrew Johnson, (Partia Demokratyczna) – wiceprezydent Lincolna w czasie jego drugiej, bardzo krótkiej tury i bezpośrednio po nim był posiadaczem około 300 niewolników.

Na koniec jeszcze kilka słów natury historycznej w kontekście niewolnictwa.
Żaden z antycznych filozofów nie odważył się zakwestionować niewolnictwa, a Arystoteles przedstawił jego antropologiczne uzasadnienie.

Pierwszym w historii dokumentem piętnującym niewolnictwo była papieska bulla z 1537 r.

Gdy w starożytnym Egipcie władzę sprawowali Egipcjanie o jaśniejszej karnacji, ciemnoskórych Egipcjan nazywali "szatańską rasą z Ish", gdy z kolei do władzy dochodzili ciemnoskórzy, określali oni jasnoskórych Egipcjan jako "bladą, zdegenerowaną rasę z Arwad (fenicka wyspa)".

Z historycznych źródeł wynika, że niewolnictwo bywało również skutkiem „zwykłego” handlu. Na przykład Prawo Dwunastu Tablic stwierdzało, że ojciec może sprzedać syna ale nie więcej niż trzy razy. Normalnym zwyczajem było również w starożytności oddawanie dzieci w niewolę w charakterze zakładników. Zupełnie inna formą niewoli była niewola za długi.

Najbardziej brzemiennym w skutki było filozoficzne i prawnonaturalne uzasadnienie niewolnictwa, jakie dał Arystoteles. Wpłynęło ono i na poglądy Cycerona i św. Tomasza z Akwinu. Opierało się ono na przekonaniu, że różnie definiowane grupy (etniczne, rasowe) posiadają różne predyspozycje, z czego wynika społeczna hierarchia i podział na tych, którzy wyznaczają cele i tych, którzy je realizują. W takim ujęciu niewolnik pozbawiony był praw publicznych, ale nie naturalnych praw ludzkich (np. nie wolno było niewolnika zabijać).
Z praktycznego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy właściciel dba o niewolnika jako o istotę ludzką czy jako wymagające „konserwacji” narzędzie pracy, ma to jednak znaczenie w historii antropologii, ponieważ określa sposób rozumienia istoty człowieczeństwa.

John Locke uznawał niewolnictwo w przypadku wygranej wojny sprawiedliwej. Alternatywą mogła być tylko eksterminacja pokonanych. Niewolnictwo akceptowali również wszyscy wybitni przedstawiciele Oświecenia (z wyjątkiem La Fayette’a).

Pogląd Arystotelesa na niewolnictwo wynikał z przekonania, że część ludzi ma siłę umysłu umożliwiającą podejmowanie decyzji, inni natomiast dysponują siłą fizyczną umożliwiająca realizację tych decyzji.- to uzupełnianie się ustanawia relację między panem a niewolnikiem. To, że taki rodzaj "harmonijnej symbiozy" pozbawiał jedną ze stron wolności nie było dla wielkiego filozofa problemem.

Stosunek do niewolnictwa w koloniach Nowego Świata podzielił również chrześcijańskich teologów. W 1550 r. odbyła się słynna (chociaż współcześnie mało znana) dysputa w Valladolid. Przeciwników niewolnictwa reprezentował de Las Casas, natomiast jego zwolenników inny duchowny, Juan Ginés de Sepúlveda (1490-1573). Okazało się przy tym, że jeśli wymaga tego interes, nawet teolodzy potrafią znaleźć uzasadnienie dla lekceważenia zasad własnej religii.

Powiedzmy sobie zatem, że epoka, która zrodziła ideę demokracji, bez żadnych problemów godziła tę ideę z racjonalnym uzasadnieniem niewolnictwa. Tym, co określało prawa człowieka było miejsce z strukturze społecznej.

_____________________________________________
* Link do oryginalnego wideo Candace Owens


Komentarze

  1. Jak zwykle bardzo fajnie napisane i uzasadnione udokumentowanie i z ciekawą republikańska
    opinią. Nie stać mnie na niewolników a przydało by się no nic wracam do pracy i dalej jestem swoim koncie niewolnikiem ale bialym i wesołym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomnijmy przy okazji, że Kościuszko w testamencie upoważnił Jeffersona do wykorzystania swojego majątku na wykupienie niewolników. Jefferson nigdy tego testamentu nie wykonał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, sam Kościuszko był winien temu, że jego testament zostawiony Jeffersonowi nie został wykonany. Kościuszko po powrocie do Europy napisał trzy następne testamenty. Na tej podstawie trzykrotne apelacje w sądach amerykańskich upadły, a ostatecznie w 1852 roku Sąd Najwyższy zarządził przekazanie zostawionego w Ameryce majątku Kościuszki, jego spadkobiercom w Polsce.

      Usuń
  3. Grzegorzu, nie zniewalaj się, odpocznij!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA