PRZEWRÓT

PRZEWRÓ T




Kilka dni temu na portalu The American Mind, internetowej publikacji The Claremont Institute, poświęconej ideom, które kierują naszym życiem politycznym, ukazał się artykuł Michaela Antona, wykładowcy i pracownika naukowego Hillsdale College w Waszyngtonie, Claremont Institute w Kalifornii, i byłego urzędnika ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Trumpa. 




Artykuł

NADCHODZĄCY ZAMACH STANU
 
The Coming Coup*

wywołał na tyle głebokie poruszenie i rezonans w kręgach komentatorów życia politycznego w USA, że tydzień później zespół redakcyjny The Amerian Mind poczuł się zobligowany do opublikowania obszernej noty zatyułowanej "Zatrzymać zamach stanu" (Stop the Coup), którą zamieszczam w oryginale pod tekstem Michaela Antona.

Liczę na lawinę komentarzy...


DEMOKRACI PRZYGOTOWUJĄ
REWOLUCJĘ NA NASZYCH OCZACH
 

Jakby rok 2020 nie był już wystarczająco szalony, teraz demokraci i ich szefostwo z klasy rządzącej otwarcie mówią o zorganizowaniu zamachu stanu. Można było to przeoczyć, z zamieszkami, izolacją i innym codziennym zamentem, jaki musimy znosić w tym najgorszym roku w moim życiu. Ale to się dzieje.

Zaczęło się od niejawnej zachęty wysokich wojskowych do nie wykonywania rozkazów prezydenta. Wspierało ich wielu byłych generałów - w tym pierwszy sekretarz obrony prezydenta Trumpa – który otwarcie oświadczył to, co wojskowe szefostwo tylko łagodnie sugerowało. Następnie, gdy na początku czerwca doszło do zamieszek w całym kraju, urzędujący sekretarz obrony niemalże publicznie powiedział prezydentowi, aby nie wcielał w życie ustawy o stanie wyjątkowym (Insurection Act). Jego domniemana wiadomość brzmiała: „Panie prezydencie, proszę nie kazać nam tego robić, bo tego nie zrobimy, bo wie pan, co się potem stanie ”.

Wszystko to podchwycił z radością Joe Biden, który natychmiast porzucił wszelkie subtelności. Były senator Stanów Zjednoczonych (przez 26 lat) i wiceprezydent (przez osiem lat) nie raz, nie dwa, ale trzykrotnie zapewnił z przekonaniem, że wojsko „eskortuje [Trumpa] z Białego Domu expedycyjnie”, jeśli prezydent odmówi opuszczenia go. Inny były wiceprezydent, Al Gore, publicznie się zgodził się z tym poglądem.

Można odrzucić takie komentarze, jako bredzenie pacjenta z demencją i byłego kandydata na prezydenta, który nigdy nie przezwyciężył własnej porażki w wyborach. Ale zanim to się zrobi, warto zastanowic się również nad tym. Otóż, latem do prasy celowo wyciekła historia o spotkaniu, na którym 100 demokratów, grupa byłych republikanów przeciwnych Trumpowi oraz innych aparatczyków z klasy rządzącej zebrało się (za pieniądze George'a Sorosa), aby „rozważyć” różne wyniki wyborów w 2020 roku. . Jednym z takich wyników byłoby wyraźne zwycięstwo Trumpa. W takiej sytuacji były szef sztabu Białego Domu Billa Clintona, John Podesta, wcielajac się w Bidena, odmówił ustąpienia i naciskał na te stany, w których Trump wygrał, aby wysłali demokratów na formalne głosowanie w Kolegium Elektorów z nadzieją, że wojsko zajmie się resztą.

W ujawnionym raporcie z tych ćwiczeń doszło pojawił się mroczny wniosek, wedle którego „rozwiązania technokratyczne, sądy i poleganie na elitach przestrzegających norm nie są w tym wypadku odpowiedzią”, zapewniając, że to, co nastąpi po listopadowych wyborach, będzie „walką uliczną, a nie batalią prawną”.

Jeszcze dwie dodatkowe informacje (spośród kilku, które można byłoby podać). Latem dwóch byłych oficerów armii, obaj prominentni w popieranym przez demokratów świecie think tanków zajmujących się „bezpieczeństwem narodowym”, napisało list otwarty do przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów (Joint Chiefs), w którym wezwali go do wysłania 82. Dywizji Powietrznodesantowej, aby wyciągnąć prezydenta Trumpa z Gabinetu Owalnego dokładnie o 12:01 po południu, 20 stycznia 2021 r. 

Około miesiąc później Hillary Clinton oświadczyła publicznie, że Joe Biden nie powinien poddawać wyborów „pod żadnym pozorem”. Stary anglicysta we mnie interpretuje słowo „żadnym” jako „nie”, „ani jeden”, „nada”, „niente”, „zero”, „figa z makiem”, „nic”… pojmujecie.

Nie brzmi to jak retoryka partii politycznej przekonanej, że wygra nadchodzące wybory.

MASKARADA W PEŁNYM ŚWIETLE

Te pozycje to tylko krótka, ale reprezentatywna lista tego, co Byron York nazwał ostatnio „zamach stanu w stylu porno”. York wydaje się uważać, że to tylko nieszkodliwe fantazjowanie ze strony klasy rządzącej i jej demokratycznych sług. W przypadku niektórych z nich to bez wątpienia prawda. Ale dla nich wszystkich? Nie jestem tego taki pewien.

W swojej słynnej, wyczerpującej dyskusji o spiskach Machiavelli robi wszystko, co w jego mocy, aby podkreślić niezbędność „bezpieczeństwa operacyjnego” - czyli milczenia - do osiągnięcia sukcesu. Pierwsza zasada konspiracji jest taka, że nie mówi się o spisku. Druga zasada spisku jest taka, że nie mówi się o spisku .

Dlaczego więc demokraci - publicznie - mówią o spisku?

Ponieważ wiedzą, że aby to się udało, nie może to wyglądać na spisek. Muszą teraz zaszczepić w opinię publicznej przekonanie, że bezprawne i nielegalne usunięcie prezydenta Trumpa ze stanowiska będzie w jakiś sposób jego winą.

Mniejsza o dokuczliwy szczegół, że prezydent odmówiłby opuszczenia Białego Domu tylko wtedy, gdyby był przekonany, że wygrał zgodnie z prawem. Pamiętajmy: Biden w żadnych okolicznościach nie powinien ustępować.

Druga część planu polega na tym, by wyprodukować wystarczającą liczbę głosów wyhodowanych legalnie lub nie - aby przechylić na swoją stronę stany będace na granicy zwycięztwa, albo też kwestionować wyniki w tych stanach i nalegać, bez względu na to, co mówi wynik, że Biden je wygrał. Najgorszy scenariusz (dla kraju, ale nie dla klasy rządzącej) polegałby na tym, że wyniki kilku stanów byłyby tak niejednoznaczne i głęboko dyskusyjne, że nikt nie mógłby powiedzieć, kto wygrał. Oczywiście to nie powstrzymałoby demokratów przed upieaniem się, że wygrali.

Publiczne przygotowania do tego już nawet się rozpoczęły: potoki tekstów i postów w mediach społecznościowych „wyjaśniają”, w jaki sposób w wyborczy wieczór, mimo że wszystko może wyglądać jakby wygrał Trump, to stany niejednoznaczne co do wyniku przechylą się na stronę Bidena, kiedy wszystkie wysłkowe karty do głosowania zostaną „policzone” . ”

Trzecim elementem jest przygotowanie ogromnej i głośnej machiny propagandowej demo-lewicy do wojny. Ten wyciekły raport wzywał demokratów do zidentyfikowania „kluczowych wpływowych osób w mediach i wśród lokalnych aktywistów, którzy mogą wpływać na postrzeganie polityczne i mobilizować do działań politycznych… i [którzy mogliby] ustalić wstępne zobowiązania do odgrywania konstruktywnej roli w przypadku spornych wyborów”. To znaczy takich, którzy ryczeliby z „kołchoźników”, że „Trump przegrał”. W tym momencie można więc bezpiecznie założyć, że jeśli Trump nie wygra w sposób przekonywujacy, taki którego nie da się obejść oszukując i/lub zaprzeczyć zmasowaną operacją propagandową, to każdy demokratyczny polityk i organ medialny będzie właśnie to wrzeszczeć.

ZATRZYMAĆ PRASĘ 

Co wtedy? Założenie Podesty jest takie, że wojsko stanie po stronie demokratów. Istnieją powody, by się obawiać, że mogą. Administracja Obamy przeznaczyła znaczną część kapitału politycznego na oczyszczenie korpusu oficerskiego z każdego, kto nie był zainteresowany jego programem i promowanie wyłacznie tych, którzy byli po jego stronie.

Mimo wszystko, ustalenie wyniku wyborów byłoby najbardziej otwartą polityczną ingerencją ze strony naszej rzekomo apolitycznej armii i jest prawdopodobne, że szefostwo wojskowe nie będzie chciało swojego cichego poparcia dla klasy rządzącej ujawnić. Wspomniany przewodniczący stwierdził już, że wojsko „nie odegra żadnej roli” w wyniku wyborów. To prawdopodobnie nie jest tylko ułudą, ale można się zastanawiać, czy stanowisko takie się utrzyma, biorąc pod uwagę oczywistą próbę wpłynięcia na myślenie wojskowych przez ludzi takich jak Jeffrey Goldberg w jego niedawnym eseju na łamach magazynu The Atlantic.

Czy demokraci mogą polegać na Tajnych Służbach (Secret Service), w kwestii wyprowadzenia Trumpa? Mam co do tego wątpliwości. Widziałem Służby z bliska; oni naprawdę są (lub zdecydowanie wydają się być) apolityczni. Mają zadanie do wykonania: chronić prezydenta, kimkolwiek jest. Funkcjonariusze traktują tę pracę bardzo poważnie. Jeśli nie uwierzą, że Trump przegrał, nie sądzę, że można na nich liczyć, żeby go usunęli. Z drugiej strony, gdyby byli przekonani, że przegrał ale odmawia opuszczenia Białego Domu - scenariusz jaki uważam za trudny do wyobrażenia sobie, choć demokraci upierają się iż jest wysoce prawdopodobny - to jest to możliwe, że Służby mogłyby wejść do akcji.

Poza tym, co pozostało? Przypominam zdanie z gry wojennej demokratów: „walka uliczna”. Innymi słowy, powtórka z tego lata, tylko w dużo, dużo większym wymiarze. Podkręcenie propagandowego hałasu do poziomu bolesnego dla naszych bębenków słuchowych i wypełnienie ulic każdego większego miasta „protestującymi”. Unieruchomienie kraju i głoszenie tylko jednego hasła: „Trump musi odejść”.

To znaczy coś, co stało się znane jako „kolorowa rewolucja”, czyli dokładnie taki sam schemat postępowania, jaki stosuje amerykańskie „państwo w państwie” (deep state) w innych krajach, których przywództwo im się nie podoba, co obecnie dzieje się na Białorusi. Usuń przywódcę - nawet wybranego - poprzez agitację i nazwij to „demokracją”.

Wydarzenia ostatnich miesięcy mogą być interpretowane jako próba kolorowej rewolucji, która nie zyskała wystarczającej siły, lub jako próbny rozruch przed jesieią. Czy administracja Trumpa jest przygotowana?

Oto jedna rzecz, którą mogliby zrobić: rozegrać własny scenariusz „gry wojennej”, tak aby rozpoznać możliwości i zminimalizować niespodzianki. Powinni rozmawiać z ludźmi wewnątrz i na zewnątrz rządu, którym całkowicie ufają, aby uzyskać jaśniejsze wyobrażenie o tym, kto w środku nie zgodzi się na zamach stanu, a kto się doń przyłączy.

Muszą także skonfigurować lub wzmocnić kanały komunikacji, które nie są uzależnione od mediów ani wielkich technologii. Gdy klasa rządząca powie, że narracja brzmi „Trump przegrał”, wszystkie konta prezydenta w mediach społecznościowych zostaną zawieszone. Kanały telewizyjne, prawdopodobnie z wyjątkiem Fox News, odmówią ujawnienia wszystkiego, co powie. Bądźmy pewni, że tak sie stanie. Zatem Trump będzie potrzebował sposobu, aby porozmawiać z Amerykanami i musi ten sposób znaleźć teraz.

Dla nas najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest podniesienie świadomości. Jeśli jest to spisek w celu usunięcia z urzędu prezydenta Trumpa, nawet jeśli wygra, to oni o tym mówią właśnie po to abyś, gdy to do tego dojdzie, był gotowy uznać, że nie był to żaden spisek; masz za to winić prezydenta.

Nie daj się ogłupić!

_____________________________________
* - tłumaczenie moje

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>




STOP THE COUP
The Editors


It’s time to unmask the Revolution.

Michael Anton’s new article “The Coming Coup?” went viral almost as soon as we posted it a week ago today. This is not simply because figures like Lara Logan, Mollie Hemingway, Newt Gingrich, Dan Bongino, and the editors of the New York Post took note. It spread because concerned citizens began sharing it throughout the nation. We could tell it was especially effective because so many in the mainstream media maintained studious radio silence.

But hyperventilating ruling-class supporters of the Biden/BLM/Antifa coalition did predictably lash out. The epitome of these reactions is an article in New York magazine’s Intelligencer, by political columnist Ed Kilgore, entitled “Trump Backers Make Case for Stealing Election, Before Biden Gets the Chance.”

The title itself reveals the stubborn simplicity of the Democratic Party’s coup narrative. Their elites have worked themselves and their base into a frothing lather of existential fright. In article after article, liberal intellectuals and activists have been talking for months about how Trump could steal the election or refuse to leave the White House even if he loses. But if the Right dares to point out that Democrats are actually changing the rules of the electoral process and actually speaking publicly about refusing to concede even if they lose, well, this only proves that the Right is going to steal the election and refuse to concede if they lose!

In reality, of course, Anton and others are simply trying to shine a light on what Democrats are now openly declaring in public.

Kilgore frames Anton’s essay as part of an effort among conservatives to spread the craaaazy idea that Democrats’ obsessive focus on mail-in voting is part of a panicky effort to throw the election, not a good-faith scheme to protect people from coronavirus. Let’s leave aside the fact that no less an establishment authority than the Atlantic admits the voting booth is as safe as the grocery store. In fact, says Kilgore, echoing the new establishment narrative, so many legitimate Biden votes may come flooding in by mail after the in-person voting is through that the election will turn around all on its own.

Every major media outlet is now full of supposed expert authorities—even Mark Zuckerberg recently got into the act—telling the American people that the rule changes Democrat apparatchiks are pushing throughout the nation are totally normal. But as elections expert Hans Von Spakovsky pointed out in these pages, “what is clear from all of these lawsuits is that the Democrats and these organizations are trying to change the rules governing the administration of the November election” midstream while Republicans are trying to “preserve the status quo.” (If you want to understand what the Democrats are up to, give Spakovsky’s “Democrats Versus the Vote” a close read.)

Kilgore likes to present himself as a reasonable man. But how are voters supposed to respond when the message from the Democrat Party is “our lawsuits to change the way we’ve always voted in the middle of a tumultuous election season are not part of a partisan cheat. Oh, but one more thing: America needs to understand that while it might very well look like Trump won on election night, due to our new rules votes will be counted for weeks afterward and then our candidate will probably win.”

More significantly, Kilgore sidesteps outrageous statements from leftist activists and Democrat Party royalty indicating they do not plan to concede even if Trump wins. There is no elephant in a corner here. There is a donkey in the middle of the room. So what if Kilgore thinks that ackshually Democrats will concede the election if Trump wins? The problem is that this is not what Democrats are saying.

As Anton and even Kilgore observe, Hillary Clinton and company have already put Biden and Harris on notice—along with the rest of us—that the Democrat ticket must refuse to concede, no matter how lopsided the loss. Is this report from the Daily Beast wrong? “Inside the coalition, there is dispute over whether Biden should even concede if he wins the popular vote but loses the Electoral College…. The Transition Integrity Project noted that there would be immense pressure on Biden to fight it out.” You get that? Even if Trump wins the Electoral College and therefore the presidency, like every other President in American history, the Left is preparing to—to what, exactly?

As TIP co-founder Rosa Brooks wrote in the Washington Post, “with the exception of the ‘big Biden win’ scenario, each of our exercises reached the brink of catastrophe, with massive disinformation campaigns, violence in the streets and a constitutional impasse”—almost as if the party of chaos is the one whose powerful ideologues run the media, the mobs, and the deep state. We’ve already seen what “mostly peaceful” unrest looks like. But the Daily Beast article tells us “the larger game plan is to apply pressure through mass mobilization.” Given the long list the article provides, every left-leaning group in the nation is seemingly coordinating for “mass public unrest.”

But that’s not all. There are also those on the Left who would threaten secession from the United State of America rather than live in an America in which President Trump won reelection. Granted, “there were mixed opinions over what to do.”

“It’s the hardest scenario,” the source said. “It’s 2016. But it’s that plus all Trump has done on voter suppression. So I think there is a question but I think both sides are going to fight this till the very end.” And what, we asked, was the very end? “I don’t know,” the official replied.

The left elite press has sure gotten the message: it’s Trump and his followers who “may” steal the election. Democracy dies in orangeness—even if voters overwhelmingly agree that orange man is, in fact, good.

Ed Kilgore is not worried about any of this. His concern, he says, is that “if conservative opinion leaders convince each other and a big segment of Trump voters that Biden won’t accept a constitutionally legitimate loss, that’s all it may take to rob the 2020 presidential election of legitimacy.” Buddy. Pal. Robbing the presidency of legitimacy is the full-time job of your side since, er, before Trump took office. Do you remember your colleague Jonathan Chait’s deranged essay and its totally not insane conspiracy theory graphic about how the President of the United States was a Russian agent and Putin was his handler?

No matter. Kilgore is deeply concerned that if the Republicans mistakenly believe what the Democrats are saying and doing is real, the Republicans might refuse to concede the election and then “all hell really could break loose.” You mean, like, riots and stuff? Ed, your side is doing that already, and telling us they plan more of it. Lots more.

Still, Kilgore has one good suggestion: “Joe Biden could stop this toxic cycle of conspiracy theories justifying conspiracies by clearly announcing he will accept a clear Trump Electoral College win.” To do so, Ed, he’d have to speak specifically to the people in his own party who are saying they do not want him to do so. These are the “Democrats” you acknowledge in your next sentence—the Democrats for whom accepting the result of a legitimate election “offends” (your word, not ours).

Will Joe Biden and Kamala Harris tell Clinton, Pelosi, and now General Mattis to stop speaking about what sounds an awful lot like orchestrated insurrection? Of course they won’t. They won’t even tell BLM and Antifa to stop burning down American cities.

Rest assured that if the American Right spoke like this, the feds would start investigating. Then again, if the politics was reversed, BLM and Antifa would be considered domestic terror groups.

What is to be done? Republicans need to directly address and denounce the problem, and everyone must press Democratic leaders to do the same.

There is no way out of the coming cataclysm without Republican leaders closing ranks against the coup—and making clear that all Americans who join them will be well-supported in doing so.

As Andy Busch writes in “Sleepwalking into Secession,

Those who find the Podesta Gambit [in which John Podesta, playing Biden, refused to concede his loss in a TIP war game] troubling need to shine the brightest possible spotlight onto it. To the highest degree possible, Joe Biden must be pressed as soon as possible to disavow it, whether in the form of pushing for the appointment of alternative electors, holding the election hostage to drastic constitutional change, or (above all) using threats of secession as a weapon.
Likewise, the actual governors central to Podesta’s hypothetical strategy (in California, Oregon, Washington, Wisconsin, Michigan, and North Carolina) must be challenged to put on record a pledge to reject that path. Kamala Harris, as a Californian, should face the same questions. These are simple questions. Do you reject threats of secession to get your way electorally? Will you pledge not to appoint electors contrary to the vote of the people of your state?

As Busch warns, “it is before votes are cast, not after, that maximum pressure will be on Biden and his co-partisans to behave in ways that do not repel swing voters. Once the votes are in, the party base will carry the most weight, and the pressure they will exert (as Podesta acknowledged in the simulation) will all be in the direction of driving out Trump by any means necessary.”

Today’s incessant scaremongering that a defeated Trump will barricade himself in the White House—the Nation devoted its latest cover story to this phony fever dream—is a smokescreen from party bigs scrambling to plan for just the opposite. Progressive radicals have spent years assembling a nationwide machine for legitimizing their switch-flip to autocratic rule. The full apparatus of that machinery—the media, the mobs, the deep-staters—is being leveraged to intimidate and disorient the people into accepting a Biden coup. Now is the time for Americans to make it known we won’t let our country be treated this way.

Republican leaders who love America more than they fear the ruling class will do the same.
 of The American Mind.




Komentarze

  1. Wspaniałe i zobaczymy co będzie dzięki Krzysiu jesteś wyśmienity masz poparcie w północnej Kalifornii

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA