URYNA

 URYNA


Mocz* - uryna, płyn wytwarzany w nerkach i wydalany z organizmu, zawierający produkty metabolizmu bezużyteczne lub szkodliwe dla ustroju.

Skład: 96% woda, 1.5% mocznik, 2,5% azotowych produktów przemiany materii (mocznik, kwas moczowy, amoniak), minimalne ilości innych substancji, np. barwników żółciowych (nadają moczowi kolor, zapach i smak); pH 4,6-8,0.

Autorskie skojarzenie: w butelce coca-coli znajdziesz tylko 89% wody i wypijesz kwach o wartości pH = 2,7. W uzupełnieniu przypominam, że przy pH mniejszym niż 3,5 żelazo staje się rozpuszczalne. Ale, to nie o tym tutaj będzie.... czytajcie!

Powstawanie moczu:

1. Tętnica nerkowa doprowadza do nerki krew z mocznikiem, nadmiarem wody oraz innymi zbędnymi i szkodliwymi substancjami. 
2. Ta krew dostaje się do warstwy korowej kłębuszków nerkowych. 
3. W kłębuszkach nerkowych następuje filtrowanie krwi.  
4. W kanalikach nerkowych następuje resorpcja moczu pierwotnego – czyli wchłonięcie cennych substancji z moczu pierwotnego do krwi: (glukozy, witamin, soli mineralnych, wody). 
5. Z kanalików nerkowych wypływa mocz ostateczny i wpada do kanalików zbiorczych. 
6. Z miedniczek nerkowych mocz przedostaje się do moczowodów. 
7. Moczowodami mocz spływa do pęcherza moczowego. 
8. Przez cewkę moczową mocz wydalany jest z organizmu na zewnątrz.
 
Wydzielanie moczu jest regulowane na drodze nerwowej przez międzymózgowie, korę mózgową i układ wegetatywny oraz przez wazopresynę (hormon antydiuretyczny wydzielany przez przysadkę), posiada także związek z układem krążenia.

No, to tyle na tę chwilę jeśli chodzi o fizjologię. O praktycznych zastosowaniach moczu w starożytności opowiada Jasmina na kanale Beyond Science 2 na YouTube, a ja dostarczam moim Czytelnikom transkrypt tej opowieści w tłumaczeniu na język polski. Słuchajcie w oryginale albo czytajcie, a jak zechcecie dowiedzieć się więcej o roli moczu, szczególnie wielbłądziego, i to w czasach nam współczesnych, to polecam artykuł: „Świąd, trąd i wściekły skorpion, czyli mocz prosto od wielbłąda najlepszą pastą do zębów”.


Najpierw jednak zapraszam do opowieści Jasminy, najpierw!

Biorąc pod uwagę nasze postępy w dziedzinie nauki, medycyny, technologii i przemysłu, wielu z nas ma tendencję do patrzenia wstecz i oceniania według standardów naszego obecnego pokolenia, cywilizacji jakie istniały przed nami. W wysoko rozwiniętych krajach ludzie są bardziej skłonni oceniać praktyki starożytnych społeczństw jako lekko niepokojące, a czasami wręcz obrzydliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o higienę. Musimy jednak zrozumieć, że ludzie tamtych czasów nie mieli wyboru i wykorzystywali wszelkie dostępne im zasoby, tak samo jak nasze pokolenie wciąż wykorzystuje to, co nam daje natura.

Weźmy na przykład jedno z największych imperiów cywilizacji zachodniej: Rzym. Od czasu ich powstania do ostatecznego upadku, starożytni Rzymianie byli liderami w polityce, nauce i technologii przez wieki, które spędzili maszerując przez Europę, Afrykę i część Azji. Wnieśli rewolucyjny wkład w rolnictwo i przemysł, a także w nauki wojskowe.

W rzeczywistości starożytni Rzymianie byli niezwykle zaawansowani także w medycynie. Jako pierwsi wykonywali cesarskie cięcie kobietom w ciąży, przeprowadzali amputacje, które nie kończyły się zgonem, a nawet przeprowadzali operacje oczu - wszystko to tylko przy użyciu zasobów, które mieli pod ręką. Ich wiedza o ludzkim ciele była niewiarygodna - ​​nawet w dziedzinie takiej jak dentystyka Rzymianie potrafili utrzymać swoje perłowe biele zębów w nieskazitelnym stanie. Wiele badań szczątków rzymskich pokazuje, że sporo z nich ma niesamowite zęby i że ich cywilizacja, bez względu na to, jak bardzo stara według dzisiejszych standardów, miała tylko 5% przypadków chorób dziąseł, takich jak paradontoza. W porównaniu z dzisiejszym wskaźnikiem 15% do 30% w Wielkiej Brytanii i 38,8% w Stanach Zjednoczonych liczba ta jest dość znacząca i daje nam rzadki wgląd w to, jak poważnie traktowali higienę jamy ustnej.

Należy pamiętać, że zawód dentysty w tamtych czasach nie istniał i w rzadkich przypadkach, gdy konieczne było usunięcie zęba, Rzymianin udawał się do chirurga. Również pomysł regularnego nitkowania lub używania szczoteczek do zębów z węglem aktywnym był poza zakresem ich wyobrażeń. Nie używali magicznej mikstury ani jakiejś starożytnej mieszanki nieistniejących już 
od dawna ziół i roślin. Aby zachować lśniące i czyste zęby, używali moczu. Zanim zaczniesz się krzywić na myśl o moczu w twoich ustach, pozwól mi omówić wiedzę stojącą za tym wyborem produktu do higieny jamy ustnej. Pomimo braku obszernej dokumentacji i zapisów dotyczących używania tych wydalin ciała jako środka do czyszczenia zębów, powszechnie wiadomo, że mocz – zwierzęcy lub ludzki – był częścią codziennego życia przeciętnego Rzymianina.

Dlaczego mocz? To proste.
Mocz ma złożony skład chemiczny i niezależnie od zawartych w nim produktów odpadowych, posiada skuteczne właściwości czyszczące, a jest to spowodowane wysoką zawartością amoniaku. Amoniak jest powszechnym środkiem czyszczącym, który wielu z nas nawet dzisiaj przechowuje szufladach czy szafkach, aby pozbyć się z jego pomocą brudu i zarazków z dowolnej powierzchni w naszym domu. Amoniak w moczu ma tak silne właściwości czyszczące, iż lekarze w starożytnym Rzymie przekonanni byli, że mocz jest w stanie wybielać zęby – i tak było. Ponadto, chociaż nie zostało to naukowo udowodnione, lekarze wierzyli również, że myjąc zęby i usta – tak, myjąc usta moczem - będziesz w stanie zapobiec ewentualnemu wypadaniu zębów. Mocz jako środek do higieny jamy ustnej musiał być rzeczywiście dość skuteczny, ponieważ elitay obywateli Rzymu i szlachetnie urodzeni płacili sowicie za urynę importowaną z Portugalii, wierząc że jest to najsilniejszy z dostępnych środków wybielających. Amoniowy składnik moczu okazuje się również wysoce przydatny poza higieną jamy ustnej. Przed wprowadzeniem przemysłowych wybielaczy do prania ubrań i utrzymywania bieli, Rzymianie używali właśnie moczu.

Amoniak z moczu był w rzeczywistości tak przydatny, że używano go również do czyszczenia wełny owczej przed przerobieniem jej na odzież. Wełna była moczona w urynie zebranej z latryn i innych miejsc, ubijana nogami, aby wstrząsnąć materiałem, a następnie prana, aby była biała i, wierzcie mi, czysta. Garbowanie było również jednym z wielu zastosowań, jakie Rzymianie znajdowali w moczu. Rozumiemy przez to garbowanie skóry, a nie mycie w kadzi z krowim moczem. W początkach medycyny weterynaryjnej Rzymianie używali również moczu do leczenia chorych zwierząt gospodarskich. Owce z problemami z żółcią były zmuszane do picia ludzkiego moczu, a zwierzętom z chorobą płuc podawano mocz przez nos. Rzymscy hodowcy pszczół używali moczu do leczenia chorych pszczół, a u ptactwa i drobiu ptasią grypę leczono przez nacieranie dziobów tym kaustycznym płynem. W czasach starożytnych Rzymian istniało wiele zastosowań moczu, ale używanie go do wybielania zębów i płukania ust uważać możemy za najdziwniejsze.

Zanim zaczniemy stosować nasze oceny takich zabiegów, zauważmy że stosowanie moczu w higienie jamy ustnej trwało aż do XVIII wieku, kiedy to komercyjny płyn do płukania ust wciąż zawierał amoniak ekstrahowany z moczu. Chociaż używanie moczu w jakimkolwiek praktycznym lub medycznym zastosowaniu zostało już dawno wycofane, musimy spojrzeć na to jak starożytne cywilizacje, takie jak Imperium Rzymskie, radziły sobie z tym co było dla nich dostępne, aby żyć szczęśliwym, zdrowym i produktywnym życiem.

Nie zachęcamy jednak nikogo do wypróbowania tych metod, ponieważ istnieją inne, znacznie bardziej higieniczne sposoby czyszczenia zębów. Mocz jest nadal produktem odpadowym, który niesie ze sobą szereg patogenów szkodliwych dla naszego zdrowia. Dlatego następnym razem, gdy będzie cię boleć ząb lub będziesz musiał wybielić zęby, zalecamy dobrego dentystę i raczej kilka produktów łatwo dostępnych w lokalnej aptece.

____________________________

* Introduction and picture from Wikipedia


Komentarze

  1. No jak zwykle ciekawe jeżeli można by było tylko zamiast benzyny nasikac do zbiornika to by było wyśmienicie. Może Tesla zacznie produkować nowy model ale by było fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siku, siku, sik Gregory! Byłoby fajnie, ale jak na razie, to łyknij gorzłałki na rozgrzewkę...
      por favor...

      Usuń
  2. W czasach nam współczesnych zdarzały się też przypadki ratowania życia używając własnego moczu, jako napoju. Niejaki Alojzy Piontek, przysypany górnik przeżył w zawale w kopalni pijąc własny mocz, co uznano za cud, zwany " cudem zabrzańskim".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Do cudu to z tym całkiem daleko... jest sporo innych znanych przypadków osób, które poiły się w ten sposób i ratowały sobie życie w górach, na pustyni, etc., ale to są przypadki wymuszone tragicznymi okolicznościami w jakich chodziło o przeżycie...

      Usuń
  3. I nie ma co powtarzać o brudzie panującym w Wersalu, bo być może to wcale nie był brud ;-). W XVIII wieku jeden z gości zapisał: "zapachy w parku, w ogrodach, nawet w pałacu przyprawiają o mdłości. Przejścia między budynkami, dziedzińce, skrzydła pałacu, korytarze są pełne uryny i fekaliów”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, fetor był wszechobecny, szczególnie że i psy pałacowe nauczone były sikać tam gdzie urobek już zalegał. Stały tysiąc, a nierzadko kilka razy więcej osób (czytaj anusów i pęcherzy), pijąc jedząć, pocąc się, plwając i rzygając oraz kopulując na potęgę musiało wykazywać zupełną obojętność na taki banał jak smród. Sposobem na mdłości z powodu wonności było żucie goździków.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA