WSZAWE OPOWIEŚCI

 WSZAWE

OPOWIEŚCI

Zmumifikowany dorosły mężczyzna z kultury Ansilta, z Andów San Juan w Argentynie, sprzed około 2000 lat Universidad Nacional de San Juan

For English version, please scroll down 

Zgadzam się w pełni z astrofizykiem Hawkingiem: „Jesteśmy tylko bardziej zaawansowaną rasą małp na małej planecie orbitującej wokół bardzo przeciętnej gwiazdy, ale rozumiemy Wszechświat, co czyni nas wyjątkowymi.”

Moim zdaniem, wyjątkowość ta wynika również z faktu, że wśród naczelnych jako jedyni jesteśmy obdarzeni przywilejem współistnienia z dwoma gatunkami wszy, ba, jesteśmy ich gospodarzami. Na głowach gościmy wesz głowową, wysoce spokrewnioną z wszą rezydującą na szympansach. W okolicach łonowych zdarza nam się pasać mendoweszkę, której krewne hasają radośnie na gorylim gospodarzu. Ale to nie wszystko. Wesz głowowa była wyraźnie mniej głupia niż to się jej przypisuje. Bo oto, kiedy dziesiątki tysięcy lat temu człowiek współczesny ruszył z Afryki na obszary Eurazji, z wszy głowowej wyodrębnił się podgatunek weszki odzieżowej, wielkiej miłośnicy fałd i zakamarków odzienia, jakie trzeba było zacząć nosić w zimnej Europie i innych regionach świata. Od tamtych czasów na pewno, ale nie wykluczone, że nawet przez grube setki tysięcy lat, gdy neandertalczycy i denisowianie zamieszkiwali zimne stepowe obszary Eurazji, wszawwe paskudztwo wygrzewało się w cieple tych osobników i żłopiąc krew kolejnych pokoleń, dotrwało do dnia dzisiejszego, mając się dobrze. Tak dobrze, iż w trzeciej dekadzie naszego dwudziestopierwszowiecznego, ultra-cywilizowanego świata, nawet wysokiej klasy hotele nierzadko przegrywają z pasożytem. Jednakże zmierzam z tym wszawym tematem do czego innego – bo oto właśnie okazało się, że oprócz dokuczliwości, wesz jest wysoce naukowo-pomocna. Tak, wiem, wszawo to brzmi, ale zapewniam, że wesz na prawdę jest scjentyczna.

Ufających mi, jak i niedowiarków zapraszam do artykułu, 
który dowiedzie tę wysoce nieprawdopodobną tezę.


Swędzący skalp głowy pomaga sklecić kawałki starożytnej przeszłości 

Naukowcy znajdują na głowach południowoamerykańskich
mumii
 ludzkie DNA zachowane w wydzielinie kitowej wszy.


 
W fikcyjnym Parku Jurajskim naukowcy zasłynęli z ekstrakcji DNA dinozaura z komara przechowywanego w bursztynie przez miliony lat. W nowej pracy, opublikowanej 28 grudnia 2021 roku w Molecular Biology and Evolution, naukowcy donoszą o podobnym osiągnięciu w prawdziwym życiu, aczkolwiek dotyczy ono znacznie młodszego materiału genetycznego, mianowicie ludzkiego DNA, zachowanego w klejopodobnym cemencie przytwierdzającym jaja wszy do głów mumii.

Wydzielina kitowa jest lepką substancją wytwarzana przez wszy głowowe, aby przyczepić jaja do uwłosienia ludzi lub zwierząt, co utrudnia ich usunięcie. W trakcie badań zespół naukowców z Wielkiej Brytanii, Argentyny i Danii odkrył, że kit wszy znalezionych na ośmiu mumiach argentyńskich sprzed niemal 2000 lat zawiera komórki ludzkiej skóry głowy z zachowanym DNA mumii. Dzięki sekwencjonowaniu DNA zespół był w stanie określić płeć mumii, oraz ustalić dowody genetyczne wskazujące, że populacja, do której należały mumie, przybyła w argentyńskie Andy z zachodniej Amazonii – prawdopodobnie z południowych rejonów lasów deszczowych dzisiejszej Wenezueli i Kolumbii.

Zespół przeanalizował również mitochondrialne DNA gnid (jaj wszy) i wykazał, że one też pochodzą z amazońskich lasów deszczowych, potwierdzając kierunek migracji ustalonej w badaniach ludzkiego DNA. Co więcej, lokalizacja gnid – tuż przy skórze mumii – wskazywała, że gospodarze byli prawdopodobnie poddawani ekstremalnie niskim temperaturom w czasie ich śmierci. Współautorka badania, Alejandra Perotti, biolożka z University of Reading badająca bezkręgowce, mówi magazynowi  Smithsonian: „Piękno zbierania informacji z gnid polega na tym, że są one przechowywane przez tysiące lat, przyczepione do włosów lub odzieży.”

Ludzki włos z gnidą przyczepioną „kitem” - Reading University

Kit wszy z głów mumii zachował również DNA środowiska, które nie należało ani do ludzi, ani do wszy, w tym ślady kilku szczepów bakterii i poliomawirusa komórek Merkla , który powoduje agresywnego raka skóry. Autorzy piszą w swoim badaniu, że jest to „najwcześniejszy bezpośredni dowód na ten ludzki patogen wirusowy”, oraz że praca ta zwraca uwagę na możliwość, iż wszy są wektorem rozprzestrzeniania się wirusa.

„Badania te po raz pierwszy wykazują, że starożytne powłoki gnidowe stanowią niezawodne źródło genomowego DNA zarówno żywiciela jak i nie-żywiciela” – pisze zespół w swojej pracy. Naukowcy sugerują, że powłoki te mogą być alternatywą dla analizy DNA wyekstrahowanego ze starożytnych zębów i kości, ponieważ te konwencjonalne metody często uszkadzają ludzkie szczątki, mające znaczną wartość kulturową. Używanie kitu wszy, który powszechnie znajduje się na starożytnych szczątkach ludzkich i odzieży, pozwoliłoby uniknąć takich uszkodzeń.

„Dzięki genetycznemu charakteryzowaniu ludzkiego żywiciela przy użyciu zaledwie garstki gnid zapobiegamy destrukcyjnemu pobieraniu próbek kości i zębów, które uszkadzają lub niszczą unikalne starożytne próbki. Zapobiega to również konfliktom z pokrewna im ludnością rodzimą, ponieważ mumie lub szkielet pozostają nienaruszone; wystarczy zaledwie kilka włosów zawierających gnidy”, wyjaśnia Perotti dla The Guardian.

W oświadczeniu na temat badań, ich współautor, Mikkel Pedersen z Uniwersytetu Kopenhaskiego, badacz starożytnego DNA środowiskowego, wyraża zaskoczenie ilością ludzkiego DNA znalezionego w kleistym kicie pasożyta. W wywiadzie dla The Guardian wyjaśnia, że zachowane w gnidowym kicie DNA wydaje się lepiej chronione przed uszkodzeniami chemicznymi niż w zębach lub kościach. Niemniej jednak Pedersen utrzymuje, że potrzebne są dalsze badania, aby ocenić potencjał gnidowego kitu jako alternatywnego źródła dla pozyskiwania starożytnego ludzkiego DNA. David Reed, biolog z Muzeum Historii Naturalnej na Florydzie, który nie brał udziału w tych badaniach, w komentarzu dla Smithsoniana nazywa tę pracę „niezwykłą.” „Po pierwsze, autorzy byli w stanie zsekwencjonować genom z tak małego i pozornie nieistotnego materiału wyjściowego, a po drugie wszy na tych głowach przyczyniły się do naszego zrozumienia migracji ludzi” i dodaje: „Wygląda na to, że wszy mają coś jeszcze więcej do powiedzenia o naszej historii.”

____________________________________________________

English version

Lice Stories

I fully agree with the astrophysicist Hawking: “We are just an advanced breed of monkeys on a minor planet of a very average star. But we can understand the Universe. That makes us something very special.”

In my opinion, this uniqueness results also from the fact that we are the only primates with the privilege of coexisting with two species of lice, moreover, we are their hosts. On our heads we host a head louse, closely related to the chimpanzee louse. In the pubic area, we sometimes feed a crab louse whose relatives play happily on gorillas. But that’s not all. The head louse was clearly less stupid than we thought it to be. When Homo Sapiens moved from Africa to the areas of Eurasia tens of thousands of years ago, a subspecies of body lice emerged from the head lice; lovers of folds and recesses of clothing that had to be worn in cold Europe and other regions of the world. However, it is not impossible that the nasty louse has survived to this day for hundreds of thousands of years, enjoying the warmth of Neanderthals and Denisovans and gobbling up the blood of their subsequent generations after they inhabited the cold steppe areas of Eurasia. When Homo Sapiens arrived and cohabited with the older cousins, the louse tasted their blood and it turned out to be very good. So good that in the third decade of twenty-first century of our ultra-civilized world, even some high-end hotels manage to lose to the parasite. I know this is kind of second-rate subject, therefore I am going to move now a step up. It turns out that in addition to being annoying, the louse is highly scientifically helpful. Yes, I know, it sounds quite nonsensical, but I can assure you that this parasite is highly scientistic.

I invite both those who trust me and those who do not believe me to read the article,
which will prove this highly improbable thesis.

Chloe Tenn


Komentarze

  1. Dziękuję, Krzysztofie, za kolejny wpis. Mimo wszawego tematu jest on na tyle wciagający, że nawet dotychczasowe obrzydzenie samym hasłem "wesz" nie odstręczyło mnie od chęci przyglądania się fotce z ludzkim włosem, okraszonym gnidą przyczepioną „kitem". Powiało surrealizmem, który bardzo lubię. Co do samych odkryć - szacun, że ktoś się podjął badania tematu, jak i dla Ciebie, Krzysztofie, że zechciałeś go przetłumaczyć i przybliżyć.
    Oby NR 2022 obfitował w liczne i ciekawe kolejne wpisy!
    Serdecznie pozdrawiam,
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneto, dziękuję za komentarz, miłe słowo i życzenia.
      Odwzajemniam z całą serdecznością i życzeniem wielu wspaniałych dokonań w tym rozpoczynającym się właśnie NR 2022.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA