PRZEWRÓ T2.0

White House - Library of Congress


Nie dalej niż dwa dni temu zaproponowałem opowieść (nie bajkę!) o planowanym puczu, wiadomo kiedy, wiadomo gdzie, a już mam potwierdzenie, może nawet zgrabniej sformułowane, że w politycznym piecu temperatura rośnie z każdym dniem. Mike Whitney na łamach The Unz Review: An Alternative Media Selection w artykule zatytuowanym Zdrada (Treason) zakrada się w ciemne zakamarki demokracji, która zjada swój własny ogon, by z pomocą 2500 słów doprowadzić obserwatorów życia politycznego do kompletnego wrzenia. Nie wierzycie? To przeczytajcie, a potem dyskutujcie, komentujcie, proszę!!!



„Naród może przetrwać swoich głupców, a nawet i tych ambitnych. Ale nie może przetrwać zdrady od wewnątrz. Wróg u bram jest mniej groźny, ponieważ jest znany i otwarcie nosi swój sztandar. Ale zdrajca swobodnie porusza się wśród tych, którzy są po wewnętrzej stronie bramy, a jego przebiegłe szepty szeleszczą we wszystkich zaułkach, słyszane nawet w samych salach rządowych.

Marcus Tullius Cicero 



Artykuł*

ZDRAD A
TREASON



Transition Integrity Project (TIP) to mroczna grupa elit rządowych, wojskowych i medialnych, które opracowały plan szerzenia chaosu i dezinformacji po wyborach prezydenckich 3 listopada br. Strategia ich wykorzystuje przypuszczalne opóźnienie w wyłonieniu zwycięzcy nadchodzących wyborów (ze względu na zalew głosów wysyłanych pocztą). Oczekuje się, że okres przejściowy zintensyfikuje działania partyzanckie, tworząc doskonałe warunki do rozpowszechniania propagandy i podżegania do przemocy ulicznej. Liderzy TIP uważają, że masowa mobilizacja pomoże im osiągnąć to, czego Russiagate nie było w stanie dokonać, czyli usunąć Donalda Trumpa poprzez nielegalny zamach stanu „wyczarowany" przez zakulisowych power brokerów i ich sojuszników demokratów. Oto trochę więcej tła z artykułu Chrisa Farrella z Gatestone Institute:

„W jednej z największych publicznych kampanii dezinformacyjnych w historii Ameryki - lewica i jej sojusznicy [ruchu] NeverTrumper (pod pseudonimem:„Transition Integrity Project”) opublikowali w sierpniu 2020 r. 22-stronicowy raport „gry wojenne” [czyli] cztery scenariusze kryzysu wyborczego: … W wyniku każdego scenariusza TIP następuje przemoc uliczna i polityczny impas.

Czy możliwe jest, że przywódcy amerykańskiej lewicy, wraz ze swoimi sojusznikami z NeverTrumper, byliby zajęci namawianiem do popierania i promowania przemocy ulicznej w odpowiedzi na wybory prezydenckie?
Odpowiedź brzmi: tak
…. spodziewajcie się przemocy po wyborach, ponieważ teraz jest to nowa „normalność”. („Jak ukraść wybory”, Gatestone Institute)

Farrell ma rację. Jak widać z wielu artykułów, które niedawno pojawiły się w mediach, Amerykanie są przygotowywani do zakwestionowania wyborów, wynik których podsyci niepokój i [wywoła] bunt opinii publicznej. To wszystko pasuje do ogólnej strategii TIP. Wybrani dziennikarze zostaną wykorzystani do dostarczenia fragmentów informacji, które posłużą interesom grupy do zapowiedzi, że wyborcy będą musieli spodziewać się długiego i przeciągającego się kryzysu konstytucyjnego. W międzyczasie media, przywódcy demokratów, zaufane elity i elementy społeczności wywiadowczej będą wywierać presję na Trumpa, aby ustąpił, jednocześnie rozpalając swoją bazę polityczną, aby wyjść na ulice. 22-stronicowy manifest TIP jasno pokazuje, że masowa mobilizacja będzie kluczem do zwycięstwa wyborczego. Oto fragment tekstu:

„Pokaz [naszej] liczbności na ulicach - i działania na ulicach - mogą być decydującymi czynnikami przy określaniu tego, co opinia publiczna postrzega jako sprawiedliwy i zgodny z prawem wynik”. (The Transition Integrity Project)

Innymi słowy, autorzy w pełni popierają demonstracje i wstrząsy polityczne, aby osiągnąć cel, jakim jest usunięcie Trumpa. Najwyraźniej zasada „spalonej ziemi” nie pochodzi od Joe Bidena, ale od cynicznych i żądnych krwi marionetek, które działają zza kurtyny i zrobią wszystko, aby przeprowadzić swój plan do końca.

To prawdziwa kolorowa rewolucja, której autorem i kolumną wspierającą są ci sami oligarchowie i ważniacy z „państwa w państwie” (deep state), którzy od samego początku sprzeciwiali się Trumpowi. Nie zamierzają ustąpić ani odwoływać swoich psów, dopóki praca nie zostanie wykonana. A kiedy opadnie kurz, Trump prawdopodobnie zostanie oskarżony, osądzony, skazany i uwięziony. Jego majątek zostanie przejęty, jego rodzina zostanie zrujnowana finansowo, a najbliżsi doradcy i sojusznicy zostaną postawieni przed sądem na podstawie sfabrykowanych zarzutów. Jeśli Trump przegra, nie będzie „eleganckiej zmiany” władzy. Będzie musiał zmierzyć się z knuciem gniewnych mandarynów, których frustrował przez ostatnie 4 lata. To ludzie, którzy oklaskiwali Saddama i Kadafiego, gdy zostali brutalnie zamordowani. Czy Trumpa spotka taki sam los jak ich?

Trump ma mniej niż dwa miesiące na zebranie zwolenników, zwrócenie uwagi na trwający obecnie spisek i wymyślenie sposobu obrony przed intrygantami dążącymi do puczu. Jeśli nie bedzie w stanie wykoleić zbliżającej się junty, to już jest ugotowany.

Warto zauważyć, że Transition Integrity Project (TIP) nie ma prawnego upoważnienia do wtrącania się w nadchodzące wybory. Nie zostali powołani przez żaden komitet kongresowy ani żaden organ rządowy nie aprobował ich natrętnych działań. Jest to w całości operacja „samotnego wilka”, której celem jest wykorzystanie luk w przepisach dotyczących kampanii wyborczych, aby podważyć zaufanie społeczne do naszych wyborów i wyrazić ich wściekłą wrogość wobec Donalda Trumpa. To powiedziawszy, przyjmijmy że ich sposób myślenia prawdopodobnie wpłynie na tych, którzy podzielają ich poglądy. Na pierwszej stronie „Podsumowania wykonawczego” piszą:

„Oceniamy z dużym prawdopodobieństwem, że listopadowe wybory naznaczone będą chaosem prawnym i politycznym. Oceniamy również, że prezydent Trump prawdopodobnie zakwestionuje wynik zarówno środkami prawnymi, jak i pozaprawnymi, próbując utrzymać władzę. ”(Tamże)

To krótkie stwierdzenie stanowi podstawowe uzasadnienie istnienia grupy. Przedstawia uczestników jako bezstronnych obserwatorów wykonujących swój obywatelski obowiązek poprzez obiektywną analizę ćwiczeń (gier wojennych?), które wskazują, że Trump zakwestionuje wyniki wyborów w desperackiej próbie utrzymania się przy władzy. Nic dziwnego, że grupa nie dostarcza dowodów na to, że prezydent zareaguje tak, jak myślą. W rzeczywistości ich hipoteza wydaje się niezwykle naciągana, biorąc pod uwagę fakt, że Trump nie ma swojej milicji, żadnej prywatnej armii i bardzo niewielu sojuszników wśród klasy politycznej, społeczności wywiadowczej, FBI, wojska lub „państwa w państwie”. Kto dokładnie według tej grupy pomógłby Trumpowi utrzymać się przy władzy: Bill Barr, Larry Kudlow, Melania?

W tej analizie nie ma nic „bezstronnego”. To partyzancki bełkot, mający na celu zdyskredytowanie Trumpa przy jednoczesnym stworzeniu pretekstu do przeprowadzenia przeciwko niemu zamachu stanu. Oto kolejna próbka „obiektywnej analizy” TIP ze strony pierwszej manuskryptu:

„Transition Integrity Project (TIP) został uruchomiony pod koniec 2019 roku w obawie, że administracja Trumpa może próbować manipulować, ignorować, podważać lub zakłócać przebieg wyborów prezydenckich w 2020 roku i proces transformacji. TIP nie zajmuje stanowiska co do tego, jak Amerykanie powinni oddawać swoje głosy, ani co do prawdopodobnego zwycięzcy nadchodzących wyborów; każdy z głównych kandydatów partii mógłby zwyciężyć w listopadowych wyborach bez uciekania się do „brudnych sztuczek”. Jednak administracja prezydenta Donalda Trumpa stale podważała podstawowe normy demokracji i praworządności oraz przyjmowała liczne skorumpowane i autorytarne praktyki. Stanowi to poważne wyzwanie dla tych - z którejkolwiek ze stron - którzy są zaangażowani w zapewnienie wolnych i uczciwych wyborów, pokojowych zmian władzy i stabilnej ciągłości administracyjnej w Stanach Zjednoczonych ”.(Tamże)

Jasne? Innymi słowy (parafrazując) „Trump jest skorumpowanym dyktatorem, który nienawidzi demokracji i rządów prawa, ale to tylko nasza bezstronna opinia. Proszę, niech to nie wpłynie na Twój głos. Chcemy tylko mieć pewność, że wybory przebiegną gładko”.

Jak zauważyliśmy, nienawiść do Trumpa przenika cały 22-stronicowy dokument, a to z kolei podważa wiarygodność autora do przedstawiania swojego projektu jako bezstronnej analizy potencjalnych problemów w nadchodzących wyborach. Ani w podejściu do tych problemów ani w zalecanych środkach zaradczych nie ma nic jednoznacznego. To partyzancki projekt wymyślony przez złośliwe elity, które gardzą Trumpem i które planują usunąć go z urzędu wszelkimi możliwymi sposobami.

Zatem, czy wiemy, kim są liderzy tej grupy (TIP)?

No wiec, wiemy kim są ich dwaj główni rzecznicy: to Rosa Brooks - profesor prawa w Georgetown i współzałożycielka Transition Integrity Project oraz emerytowany pułkownik profesor Lawrence Wilkerson, specjalista w dziedzinie polityki publicznej w College of William & Mary oraz szef personelu byłego sekretarza stanu Colina Powella. Według artykułu Whitney Webb:

(Rosa) Brooks… była doradcą Pentagonu i Departamentu Stanu kierowanego przez Hillary Clinton podczas administracji Obamy. Wcześniej była także radcą generalnym prezesa Open Society Institute, części Open Society Foundations (OSF), kontrowersyjnej organizacji finansowanej przez miliardera George'a Sorosa. Zoe Hudson, która jest dyrektorem TIP, jest także byłą czołową postacią w OSF, pełniąc funkcję starszego analityka politycznego i łącznika między fundacjami a rządem USA przez 11 lat.

Powiązania OSF z TIP są czerwoną flagą z wielu powodów, mianowicie ze względu na fakt, że OSF i inne organizacje finansowane przez Sorosa odegrały kluczową rolę we wzniecaniu tak zwanych „kolorowych rewolucji” w celu obalenia rządów krajów niezaangażowanych, szczególnie podczas administracja Obamy. Przykłady powiązań OSF z tymi wymyślonymi „rewolucjami” obejmują Ukrainę w 2014 r. I „Arabską Wiosnę”… ..

Oprócz powiązań z administracją Obamy i OSF, Brooks jest obecnie naukowcem w Modern War Institute w West Point, gdzie koncentruje się na „związkach między wojskiem a polityką wewnętrzną”, a także na Programie Innowacyjnej Polityki Uniwersytetu Georgetown. Obecnie jest kluczową postacią w udokumentowanym, kierowanym przez OSF, dążeniu do „skapitalizowania” uzasadnionych wezwań do reformy policji, aby uzasadnić utworzenie federalnej policji pod pozorem de-finansowania i/lub eliminacji lokalnych wydziałów policji. Zainteresowanie Brooks „zacierającą się linią” między wojskiem a policją jest godne uwagi, biorąc pod uwagę jej wcześniejsze poparcie dla wojskowego zamachu stanu w celu usunięcia Trumpa ze stanowiska oraz późniejszy wniosek TIP, że wojsko „może” będzie musiało wkroczyć, jeśli Trumpowi uda się wygrać w 2020 r. wyborach, zgodnie z „grami wojennymi” grupy opisanymi powyżej.

Brooks jest również starszym członkiem think tanku New America. W deklaracji misji New America odnotowano, że organizacja koncentruje się na „uczciwej konfrontacji z wyzwaniami spowodowanymi przez szybkie zmiany technologiczne i społeczne oraz wykorzystywaniu możliwości, jakie te zmiany stwarzają”. Organizacja jest w dużej mierze finansowana przez miliarderów z Doliny Krzemowej, w tym Billa Gatesa (Microsoft), Erica Schmidta (Google), Reida Hoffmana (LinkedIn), Jeffreya Skolla i Pierre'a Omidyara (eBay). Ponadto otrzymała miliony bezpośrednio od Departamentu Stanu USA w celu zbadania „rankingu praw cyfrowych”. Warto zauważyć, że spośród tych sponsorów Reid Hoffman został przyłapany na „wtrącaniu się” w ostatnie prawybory Partii Demokratycznej, aby podważyć kandydaturę Berniego Sandersa podczas wyborów parlamentarnych w Iowa, podczas gdy inni, tacy jak Eric Schmidt i Pierre Omidyar, są znani z bliskich powiązań z rodziną Clintonów, a nawet mają powiązania z kampanią Hillary Clinton w 2016 r. ”(„Bipartisan” Washington Insiders ujawniają swój plan chaosu, jeśli Trump wygra wybory, Unlimited Hangout )

Czy można bezpiecznie powiedzieć, że Rosa Brooks jest marionetką Sorosa nadzorującą kolorową rewolucję w Stanach Zjednoczonych, której celem jest obalenie Trumpa i zastąpienie go marionetką z demencją o imieniu Joe Biden?

Wydaje się, że tak uważa politolog Paul Craig Roberts. Oto, co powiedział w ostatnim poście na swojej stronie internetowej:

„ Przedstawiłem dowody na to, że kompleks wojskowy i bezpieczeństwa (KWB), korzystając z mediów i demokratów, zamierza zmienić listopadowe wybory w kolorową rewolucję… Dowody na przygotowywanie kolorowej rewolucję są obficie dostarczane przez CNN, MSNBC, New York Times , NPR, Washington Post i liczne strony internetowe finansowane przez CIA oraz fundacje i korporacje, za pośrednictwem których KWB działa ...… Wszystkie te organizacje medialne kreują w umysłach Amerykanów przekonanie, że Trump nie opuści urzędu, jeśli przegra, lub że ukradnie wybory, wobec czego musi zostać wypędzony z urzędu.

… Ponieważ Antifa i Black Lives Matter są już doświadczone w gwałtownych protestach, zostaną ponownie wypuszczone na ulice amerykańskich miast, gdy pojawi się wiadomość o zwycięstwie Trumpa w wyborach. Media wyjaśnią przemoc jako niezbędną do uwolnienia nas od tyrana i podobnie jak Partia Demokratyczna, złośliwie popierają siłowe rozwiązania, a CIA zapewni, że przemoc jest dobrze finansowana….

… Co zrobi ponownie wybrany prezydent Trump, kiedy Secret Service odmówi odparcia Antify i Black Lives Matter, gdy naruszą ochronę Białego Domu?…

Amerykańska demokracja jest bliska swojego końca na zawsze, a światowe media ogłoszą to wydarzenie jako udane obalenie tyrana”. (Rewolucja kolorów w Ameryce, Paul Craig Roberts)

Innym z czołowych rzeczników TIP jest emerytowany pułkownik Lawrence Wilkerson, który w niedawnym wywiadzie złożył to odkrywcze oświadczenie:

„Pozwólcie, że powiem tylko kilka rzeczy, które tam publikujemy. Wśród tych rzeczy bardzo ważne są media, zwłaszcza media głównego nurtu. Nie mogą działać tak, jak zwykle postępują w odniesieniu do wyborów. Muszą odegrać dokonanie przewrotu już w noc wyborczą. Nie mogą ogłaszać jakiegoś stanu, takiego jak Pensylwania, dla jednego lub drugiego kandydata, kiedy Pensylwania prawdopodobnie będzie mieć jeszcze tysiące głosów do policzenia. Tak więc media muszą przygotować dobrze swoje działania i postepować zupełnie inaczej niż zwykle”.

(UWAGA: Innymi słowy, Wilkerson nie chce, aby media stosowały się do normalnych protokołów dotyczących relacji z wyborów, ale aby dostosowały swoje relacje do celów spiskowców puczu. Czy on brzmi jak ktoś, kto jest zobligowany do obiektywnego przedstawiania wydarzeń czy raczej chce, aby reporterzy kształtowali wiadomości zgodnie z wytycznymi jego własnego programu? Oto nieco więcej od Wilkersona :)

„Po drugie… dowiedzieliśmy się również, że pracownicy sondaży muszą być młodsi. W całym kraju rozpoczęliśmy ruch, którego celem jest szkolenie młodych ludzi. Mieliśmy naprawdę szczęście, jeśli chodzi o wolontariuszy, którzy będa ankieterami. Dowiedzieliśmy się na przykład w Wisconsin, że pracownicy sondaży mają przeważnie ponad 60 lat. Wielu z nich się nie pojawiło, ponieważ bali się COVID-19. I tak Wisconsin przeszedł z około 188 lokali wyborczych do około 15. To katastrofa ”. („Ta „gra wojenna” pokazuje, co się stanie, jeśli prezydent zakwestionuje wybory ", WBUR)

Dlaczego Wilkerson tak wiele obiecuje sobie po młodych ludziach, których wyszkolił do pełnienia funkcji ankieterów? Czy nie brzmi to trochę podejrzanie, zwłaszcza z punktu widzenia zapracowanego partyzanta, który skumał się z grupą, jakiej jedynym celem jest pokonanie Trumpa? I dlaczego autorzy manifestu TIP tak chętnie ujawniają swoje prawdziwe intencje?  Zauważmy:

„W tym roku prawdopodobnie nie będzie „nocy wyborczej”; Oczekuje się, że bezprecedensowa liczba wyborców skorzysta z kart do głosowania pocztowego, co prawie na pewno opóźni zatwierdzenie wyniku o kilka dni lub tygodni. Opóźnienie daje kampaniom, mediom i innym osobom okazję do poddania w wątpliwość integralności procesu i eskalacji napięć między rywalizującymi obozami. Z prawnego punktu widzenia kandydat, który nie chce ustąpić, może zakwestionować wybory w styczniu.… .. ”(tamże)

A więc to jest GryPlan, co? Spiskowcy puczu chcą zakwestionowanych wyborów, które przeciągają się tygodniami, pogłębiają podziały wśród ludności, podważają zaufanie do systemu wyborczego, podżegają do zaciekłych walk ulicznych w miastach w całym kraju i dają obozowi Bidena czas na zmobilizowanie swoich zasobów politycznych w Kongresie by zorganizować konstytucyjny atak na Trumpa.

Czy możemy przynajmniej nazwać tę zdradę właściwym słowem: ZDRADA - „zbrodnia zdrady własnego kraju poprzez próbę obalenia rządu?”

Owszem, jeśli ci to odpowiada…..
____________________________________________________
* tłumaczenie moje

PRZEWRÓ T




Kilka dni temu na portalu The American Mind, internetowej publikacji The Claremont Institute, poświęconej ideom, które kierują naszym życiem politycznym, ukazał się artykuł Michaela Antona, wykładowcy i pracownika naukowego Hillsdale College w Waszyngtonie, Claremont Institute w Kalifornii, i byłego urzędnika ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Trumpa. 




Artykuł

NADCHODZĄCY
ZAMACH STANU

 
The Coming Coup*

wywołał na tyle głebokie poruszenie i rezonans w kręgach komentatorów życia politycznego w USA, że tydzień później zespół redakcyjny The Amerian Mind poczuł się zobligowany do opublikowania obszernej noty zatyułowanej "Zatrzymać zamach stanu" (Stop the Coup), którą zamieszczam w oryginale pod tekstem Michaela Antona.

Liczę na lawinę komentarzy...


DEMOKRACI PRZYGOTOWUJĄ
REWOLUCJĘ NA NASZYCH OCZACH
 

Jakby rok 2020 nie był już wystarczająco szalony, teraz demokraci i ich szefostwo z klasy rządzącej otwarcie mówią o zorganizowaniu zamachu stanu. Można było to przeoczyć, z zamieszkami, izolacją i innym codziennym zamentem, jaki musimy znosić w tym najgorszym roku w moim życiu. Ale to się dzieje.

Zaczęło się od niejawnej zachęty wysokich wojskowych do nie wykonywania rozkazów prezydenta. Wspierało ich wielu byłych generałów - w tym pierwszy sekretarz obrony prezydenta Trumpa – który otwarcie oświadczył to, co wojskowe szefostwo tylko łagodnie sugerowało. Następnie, gdy na początku czerwca doszło do zamieszek w całym kraju, urzędujący sekretarz obrony niemalże publicznie powiedział prezydentowi, aby nie wcielał w życie ustawy o stanie wyjątkowym (Insurection Act). Jego domniemana wiadomość brzmiała: „Panie prezydencie, proszę nie kazać nam tego robić, bo tego nie zrobimy, bo wie pan, co się potem stanie ”.

Wszystko to podchwycił z radością Joe Biden, który natychmiast porzucił wszelkie subtelności. Były senator Stanów Zjednoczonych (przez 26 lat) i wiceprezydent (przez osiem lat) nie raz, nie dwa, ale trzykrotnie zapewnił z przekonaniem, że wojsko „eskortuje [Trumpa] z Białego Domu expedycyjnie”, jeśli prezydent odmówi opuszczenia go. Inny były wiceprezydent, Al Gore, publicznie się zgodził się z tym poglądem.

Można odrzucić takie komentarze, jako bredzenie pacjenta z demencją i byłego kandydata na prezydenta, który nigdy nie przezwyciężył własnej porażki w wyborach. Ale zanim to się zrobi, warto zastanowic się również nad tym. Otóż, latem do prasy celowo wyciekła historia o spotkaniu, na którym 100 demokratów, grupa byłych republikanów przeciwnych Trumpowi oraz innych aparatczyków z klasy rządzącej zebrało się (za pieniądze George'a Sorosa), aby „rozważyć” różne wyniki wyborów w 2020 roku. . Jednym z takich wyników byłoby wyraźne zwycięstwo Trumpa. W takiej sytuacji były szef sztabu Białego Domu Billa Clintona, John Podesta, wcielajac się w Bidena, odmówił ustąpienia i naciskał na te stany, w których Trump wygrał, aby wysłali demokratów na formalne głosowanie w Kolegium Elektorów z nadzieją, że wojsko zajmie się resztą.

W ujawnionym raporcie z tych ćwiczeń doszło pojawił się mroczny wniosek, wedle którego „rozwiązania technokratyczne, sądy i poleganie na elitach przestrzegających norm nie są w tym wypadku odpowiedzią”, zapewniając, że to, co nastąpi po listopadowych wyborach, będzie „walką uliczną, a nie batalią prawną”.

Jeszcze dwie dodatkowe informacje (spośród kilku, które można byłoby podać). Latem dwóch byłych oficerów armii, obaj prominentni w popieranym przez demokratów świecie think tanków zajmujących się „bezpieczeństwem narodowym”, napisało list otwarty do przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów (Joint Chiefs), w którym wezwali go do wysłania 82. Dywizji Powietrznodesantowej, aby wyciągnąć prezydenta Trumpa z Gabinetu Owalnego dokładnie o 12:01 po południu, 20 stycznia 2021 r. 

Około miesiąc później Hillary Clinton oświadczyła publicznie, że Joe Biden nie powinien poddawać wyborów „pod żadnym pozorem”. Stary anglicysta we mnie interpretuje słowo „żadnym” jako „nie”, „ani jeden”, „nada”, „niente”, „zero”, „figa z makiem”, „nic”… pojmujecie.

Nie brzmi to jak retoryka partii politycznej przekonanej, że wygra nadchodzące wybory.

MASKARADA W PEŁNYM ŚWIETLE

Te pozycje to tylko krótka, ale reprezentatywna lista tego, co Byron York nazwał ostatnio „zamach stanu w stylu porno”. York wydaje się uważać, że to tylko nieszkodliwe fantazjowanie ze strony klasy rządzącej i jej demokratycznych sług. W przypadku niektórych z nich to bez wątpienia prawda. Ale dla nich wszystkich? Nie jestem tego taki pewien.

W swojej słynnej, wyczerpującej dyskusji o spiskach Machiavelli robi wszystko, co w jego mocy, aby podkreślić niezbędność „bezpieczeństwa operacyjnego” - czyli milczenia - do osiągnięcia sukcesu. Pierwsza zasada konspiracji jest taka, że nie mówi się o spisku. Druga zasada spisku jest taka, że nie mówi się o spisku .

Dlaczego więc demokraci - publicznie - mówią o spisku?

Ponieważ wiedzą, że aby to się udało, nie może to wyglądać na spisek. Muszą teraz zaszczepić w opinię publicznej przekonanie, że bezprawne i nielegalne usunięcie prezydenta Trumpa ze stanowiska będzie w jakiś sposób jego winą.

Mniejsza o dokuczliwy szczegół, że prezydent odmówiłby opuszczenia Białego Domu tylko wtedy, gdyby był przekonany, że wygrał zgodnie z prawem. Pamiętajmy: Biden w żadnych okolicznościach nie powinien ustępować.

Druga część planu polega na tym, by wyprodukować wystarczającą liczbę głosów wyhodowanych legalnie lub nie - aby przechylić na swoją stronę stany będace na granicy zwycięztwa, albo też kwestionować wyniki w tych stanach i nalegać, bez względu na to, co mówi wynik, że Biden je wygrał. Najgorszy scenariusz (dla kraju, ale nie dla klasy rządzącej) polegałby na tym, że wyniki kilku stanów byłyby tak niejednoznaczne i głęboko dyskusyjne, że nikt nie mógłby powiedzieć, kto wygrał. Oczywiście to nie powstrzymałoby demokratów przed upieaniem się, że wygrali.

Publiczne przygotowania do tego już nawet się rozpoczęły: potoki tekstów i postów w mediach społecznościowych „wyjaśniają”, w jaki sposób w wyborczy wieczór, mimo że wszystko może wyglądać jakby wygrał Trump, to stany niejednoznaczne co do wyniku przechylą się na stronę Bidena, kiedy wszystkie wysłkowe karty do głosowania zostaną „policzone” . ”

Trzecim elementem jest przygotowanie ogromnej i głośnej machiny propagandowej demo-lewicy do wojny. Ten wyciekły raport wzywał demokratów do zidentyfikowania „kluczowych wpływowych osób w mediach i wśród lokalnych aktywistów, którzy mogą wpływać na postrzeganie polityczne i mobilizować do działań politycznych… i [którzy mogliby] ustalić wstępne zobowiązania do odgrywania konstruktywnej roli w przypadku spornych wyborów”. To znaczy takich, którzy ryczeliby z „kołchoźników”, że „Trump przegrał”. W tym momencie można więc bezpiecznie założyć, że jeśli Trump nie wygra w sposób przekonywujacy, taki którego nie da się obejść oszukując i/lub zaprzeczyć zmasowaną operacją propagandową, to każdy demokratyczny polityk i organ medialny będzie właśnie to wrzeszczeć.

ZATRZYMAĆ PRASĘ 

Co wtedy? Założenie Podesty jest takie, że wojsko stanie po stronie demokratów. Istnieją powody, by się obawiać, że mogą. Administracja Obamy przeznaczyła znaczną część kapitału politycznego na oczyszczenie korpusu oficerskiego z każdego, kto nie był zainteresowany jego programem i promowanie wyłacznie tych, którzy byli po jego stronie.

Mimo wszystko, ustalenie wyniku wyborów byłoby najbardziej otwartą polityczną ingerencją ze strony naszej rzekomo apolitycznej armii i jest prawdopodobne, że szefostwo wojskowe nie będzie chciało swojego cichego poparcia dla klasy rządzącej ujawnić. Wspomniany przewodniczący stwierdził już, że wojsko „nie odegra żadnej roli” w wyniku wyborów. To prawdopodobnie nie jest tylko ułudą, ale można się zastanawiać, czy stanowisko takie się utrzyma, biorąc pod uwagę oczywistą próbę wpłynięcia na myślenie wojskowych przez ludzi takich jak Jeffrey Goldberg w jego niedawnym eseju na łamach magazynu The Atlantic.

Czy demokraci mogą polegać na Tajnych Służbach (Secret Service), w kwestii wyprowadzenia Trumpa? Mam co do tego wątpliwości. Widziałem Służby z bliska; oni naprawdę są (lub zdecydowanie wydają się być) apolityczni. Mają zadanie do wykonania: chronić prezydenta, kimkolwiek jest. Funkcjonariusze traktują tę pracę bardzo poważnie. Jeśli nie uwierzą, że Trump przegrał, nie sądzę, że można na nich liczyć, żeby go usunęli. Z drugiej strony, gdyby byli przekonani, że przegrał ale odmawia opuszczenia Białego Domu - scenariusz jaki uważam za trudny do wyobrażenia sobie, choć demokraci upierają się iż jest wysoce prawdopodobny - to jest to możliwe, że Służby mogłyby wejść do akcji.

Poza tym, co pozostało? Przypominam zdanie z gry wojennej demokratów: „walka uliczna”. Innymi słowy, powtórka z tego lata, tylko w dużo, dużo większym wymiarze. Podkręcenie propagandowego hałasu do poziomu bolesnego dla naszych bębenków słuchowych i wypełnienie ulic każdego większego miasta „protestującymi”. Unieruchomienie kraju i głoszenie tylko jednego hasła: „Trump musi odejść”.

To znaczy coś, co stało się znane jako „kolorowa rewolucja”, czyli dokładnie taki sam schemat postępowania, jaki stosuje amerykańskie „państwo w państwie” (deep state) w innych krajach, których przywództwo im się nie podoba, co obecnie dzieje się na Białorusi. Usuń przywódcę - nawet wybranego - poprzez agitację i nazwij to „demokracją”.

Wydarzenia ostatnich miesięcy mogą być interpretowane jako próba kolorowej rewolucji, która nie zyskała wystarczającej siły, lub jako próbny rozruch przed jesieią. Czy administracja Trumpa jest przygotowana?

Oto jedna rzecz, którą mogliby zrobić: rozegrać własny scenariusz „gry wojennej”, tak aby rozpoznać możliwości i zminimalizować niespodzianki. Powinni rozmawiać z ludźmi wewnątrz i na zewnątrz rządu, którym całkowicie ufają, aby uzyskać jaśniejsze wyobrażenie o tym, kto w środku nie zgodzi się na zamach stanu, a kto się doń przyłączy.

Muszą także skonfigurować lub wzmocnić kanały komunikacji, które nie są uzależnione od mediów ani wielkich technologii. Gdy klasa rządząca powie, że narracja brzmi „Trump przegrał”, wszystkie konta prezydenta w mediach społecznościowych zostaną zawieszone. Kanały telewizyjne, prawdopodobnie z wyjątkiem Fox News, odmówią ujawnienia wszystkiego, co powie. Bądźmy pewni, że tak sie stanie. Zatem Trump będzie potrzebował sposobu, aby porozmawiać z Amerykanami i musi ten sposób znaleźć teraz.

Dla nas najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest podniesienie świadomości. Jeśli jest to spisek w celu usunięcia z urzędu prezydenta Trumpa, nawet jeśli wygra, to oni o tym mówią właśnie po to abyś, gdy to do tego dojdzie, był gotowy uznać, że nie był to żaden spisek; masz za to winić prezydenta.

Nie daj się ogłupić!

_____________________________________
* - tłumaczenie moje

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


STOP
THE COUP


It’s time to unmask the Revolution.

Michael Anton’s new article “The Coming Coup?” went viral almost as soon as we posted it a week ago today. This is not simply because figures like Lara Logan, Mollie Hemingway, Newt Gingrich, Dan Bongino, and the editors of the New York Post took note. It spread because concerned citizens began sharing it throughout the nation. We could tell it was especially effective because so many in the mainstream media maintained studious radio silence.

But hyperventilating ruling-class supporters of the Biden/BLM/Antifa coalition did predictably lash out. The epitome of these reactions is an article in New York magazine’s Intelligencer, by political columnist Ed Kilgore, entitled “Trump Backers Make Case for Stealing Election, Before Biden Gets the Chance.”

The title itself reveals the stubborn simplicity of the Democratic Party’s coup narrative. Their elites have worked themselves and their base into a frothing lather of existential fright. In article after article, liberal intellectuals and activists have been talking for months about how Trump could steal the election or refuse to leave the White House even if he loses. But if the Right dares to point out that Democrats are actually changing the rules of the electoral process and actually speaking publicly about refusing to concede even if they lose, well, this only proves that the Right is going to steal the election and refuse to concede if they lose!

In reality, of course, Anton and others are simply trying to shine a light on what Democrats are now openly declaring in public.

Kilgore frames Anton’s essay as part of an effort among conservatives to spread the craaaazy idea that Democrats’ obsessive focus on mail-in voting is part of a panicky effort to throw the election, not a good-faith scheme to protect people from coronavirus. Let’s leave aside the fact that no less an establishment authority than the Atlantic admits the voting booth is as safe as the grocery store. In fact, says Kilgore, echoing the new establishment narrative, so many legitimate Biden votes may come flooding in by mail after the in-person voting is through that the election will turn around all on its own.

Every major media outlet is now full of supposed expert authorities—even Mark Zuckerberg recently got into the act—telling the American people that the rule changes Democrat apparatchiks are pushing throughout the nation are totally normal. But as elections expert Hans Von Spakovsky pointed out in these pages, “what is clear from all of these lawsuits is that the Democrats and these organizations are trying to change the rules governing the administration of the November election” midstream while Republicans are trying to “preserve the status quo.” (If you want to understand what the Democrats are up to, give Spakovsky’s “Democrats Versus the Vote” a close read.)

Kilgore likes to present himself as a reasonable man. But how are voters supposed to respond when the message from the Democrat Party is “our lawsuits to change the way we’ve always voted in the middle of a tumultuous election season are not part of a partisan cheat. Oh, but one more thing: America needs to understand that while it might very well look like Trump won on election night, due to our new rules votes will be counted for weeks afterward and then our candidate will probably win.”

More significantly, Kilgore sidesteps outrageous statements from leftist activists and Democrat Party royalty indicating they do not plan to concede even if Trump wins. There is no elephant in a corner here. There is a donkey in the middle of the room. So what if Kilgore thinks that ackshually Democrats will concede the election if Trump wins? The problem is that this is not what Democrats are saying.

As Anton and even Kilgore observe, Hillary Clinton and company have already put Biden and Harris on notice—along with the rest of us—that the Democrat ticket must refuse to concede, no matter how lopsided the loss. Is this report from the Daily Beast wrong? “Inside the coalition, there is dispute over whether Biden should even concede if he wins the popular vote but loses the Electoral College…. The Transition Integrity Project noted that there would be immense pressure on Biden to fight it out.” You get that? Even if Trump wins the Electoral College and therefore the presidency, like every other President in American history, the Left is preparing to—to what, exactly?

As TIP co-founder Rosa Brooks wrote in the Washington Post, “with the exception of the ‘big Biden win’ scenario, each of our exercises reached the brink of catastrophe, with massive disinformation campaigns, violence in the streets and a constitutional impasse”—almost as if the party of chaos is the one whose powerful ideologues run the media, the mobs, and the deep state. We’ve already seen what “mostly peaceful” unrest looks like. But the Daily Beast article tells us “the larger game plan is to apply pressure through mass mobilization.” Given the long list the article provides, every left-leaning group in the nation is seemingly coordinating for “mass public unrest.”

But that’s not all. There are also those on the Left who would threaten secession from the United State of America rather than live in an America in which President Trump won reelection. Granted, “there were mixed opinions over what to do.”

“It’s the hardest scenario,” the source said. “It’s 2016. But it’s that plus all Trump has done on voter suppression. So I think there is a question but I think both sides are going to fight this till the very end.” And what, we asked, was the very end? “I don’t know,” the official replied.

The left elite press has sure gotten the message: it’s Trump and his followers who “may” steal the election. Democracy dies in orangeness—even if voters overwhelmingly agree that orange man is, in fact, good.

Ed Kilgore is not worried about any of this. His concern, he says, is that “if conservative opinion leaders convince each other and a big segment of Trump voters that Biden won’t accept a constitutionally legitimate loss, that’s all it may take to rob the 2020 presidential election of legitimacy.” Buddy. Pal. Robbing the presidency of legitimacy is the full-time job of your side since, er, before Trump took office. Do you remember your colleague Jonathan Chait’s deranged essay and its totally not insane conspiracy theory graphic about how the President of the United States was a Russian agent and Putin was his handler?

No matter. Kilgore is deeply concerned that if the Republicans mistakenly believe what the Democrats are saying and doing is real, the Republicans might refuse to concede the election and then “all hell really could break loose.” You mean, like, riots and stuff? Ed, your side is doing that already, and telling us they plan more of it. Lots more.

Still, Kilgore has one good suggestion: “Joe Biden could stop this toxic cycle of conspiracy theories justifying conspiracies by clearly announcing he will accept a clear Trump Electoral College win.” To do so, Ed, he’d have to speak specifically to the people in his own party who are saying they do not want him to do so. These are the “Democrats” you acknowledge in your next sentence—the Democrats for whom accepting the result of a legitimate election “offends” (your word, not ours).

Will Joe Biden and Kamala Harris tell Clinton, Pelosi, and now General Mattis to stop speaking about what sounds an awful lot like orchestrated insurrection? Of course they won’t. They won’t even tell BLM and Antifa to stop burning down American cities.

Rest assured that if the American Right spoke like this, the feds would start investigating. Then again, if the politics was reversed, BLM and Antifa would be considered domestic terror groups.

What is to be done? Republicans need to directly address and denounce the problem, and everyone must press Democratic leaders to do the same.

There is no way out of the coming cataclysm without Republican leaders closing ranks against the coup—and making clear that all Americans who join them will be well-supported in doing so.

As Andy Busch writes in “Sleepwalking into Secession,

Those who find the Podesta Gambit [in which John Podesta, playing Biden, refused to concede his loss in a TIP war game] troubling need to shine the brightest possible spotlight onto it. To the highest degree possible, Joe Biden must be pressed as soon as possible to disavow it, whether in the form of pushing for the appointment of alternative electors, holding the election hostage to drastic constitutional change, or (above all) using threats of secession as a weapon.
Likewise, the actual governors central to Podesta’s hypothetical strategy (in California, Oregon, Washington, Wisconsin, Michigan, and North Carolina) must be challenged to put on record a pledge to reject that path. Kamala Harris, as a Californian, should face the same questions. These are simple questions. Do you reject threats of secession to get your way electorally? Will you pledge not to appoint electors contrary to the vote of the people of your state?

As Busch warns, “it is before votes are cast, not after, that maximum pressure will be on Biden and his co-partisans to behave in ways that do not repel swing voters. Once the votes are in, the party base will carry the most weight, and the pressure they will exert (as Podesta acknowledged in the simulation) will all be in the direction of driving out Trump by any means necessary.”

Today’s incessant scaremongering that a defeated Trump will barricade himself in the White House—the Nation devoted its latest cover story to this phony fever dream—is a smokescreen from party bigs scrambling to plan for just the opposite. Progressive radicals have spent years assembling a nationwide machine for legitimizing their switch-flip to autocratic rule. The full apparatus of that machinery—the media, the mobs, the deep-staters—is being leveraged to intimidate and disorient the people into accepting a Biden coup. Now is the time for Americans to make it known we won’t let our country be treated this way.

Republican leaders who love America more than they fear the ruling class will do the same.
 of The American Mind

  NA POCZĄTKU BYŁA Foto - Krzysztof Onzol Biblijna Księga Rodzaju opowiada o powstaniu naszego świata. Wedle źródła, Ziemia w swoich początk...