WIRUS 2020, wersja 2.0


Z A R A Z A

Historyczna ilustracja przedstawiająca postawy antyimigracyjne podczas epidemii cholery. Source


Mówiłem już poprzednio, że na wirusach się nie znam i zdanie to podtrzymuję. Nie zamierzam jednak być ślepy, ani głuchy na historię paskudztwa, które odwiecznie próbuje urządzić świat po swojemu. Czyni tak bo po prostu może. A może dlatego, że my nasz rozum, wiedzę i doświadczenie lokujemy w sejfie, zajmując się z wigorem robieniem szybkich pieniędzy. Przecież jest taki tekścik, który wielu, pewnie nawet większość pieniężnych szybkorobów zna na pamięć, a jeśli nie, to przynajmniej wie, że istnieje, mianowicie ten:
"Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi." (Księga Rodzaju (1:26)
Panie Boże, melduję, że nas dużo, miejscami, bardzo dużo, ryby w znacznej części odłowione, ptactwo łapiemy na życzenie, a zwierzynę pełzającą po ziemi walimy tłuczkiem na azjatyckich targowiskach lub tuczymy stłoczone, wyprzedzając wzrost naturalny nawet trzykrotnie. Zadanie wykonane na Twoją chwałę! Ba, poszliśmy dalej – robal zbóż i owoców się nie ima, rzodkiew bywa wielkości jabłka, a winogrono bez pestek, smród wyperfumowany i zdezynfekowane brudactwo. PANUJEMY!

A co z odpowiedzialnością?

Na to pytanie odpowiada do pewnego stopnia historyk medycyny, Frank Snowden, w wywiadzie udzielonym Veronice Hackenbroch dla tygodnika Der Spiegel z 25 kwietnia br.

Tłumaczenie moje na podstawie wydania SPIEGEL International z 27 kwietnia, 2020 roku
Artykuł pierwotnie ukazał się w języku niemieckim w numerze 18/2020 (25-04-2020) DER SPIEGEL.

„Do jakiego stopnia możesz być ślepy?


Co historia może nam powiedzieć o dzisiejszej pandemii koronawirusa?




W wywiadzie historyk medycyny, Frank Snowden, omawia, w jaki sposób pandemia koronawirusa odzwierciedla przeszłe wybuchy epidemii, i twierdzi, że musimy szybko zastosować pozyskaną dziś naukę, przygotowując się do następnej choroby.

73- letni Frank Snowden jest profesorem historii medycyny na Uniwersytecie Yale i autorem książki „Epidemia i społeczeństwo: od czarnej śmierci do teraźniejszości”. Prawie 50 lat temu przeżył epidemię cholery w Rzymie, prowadząc tam badania, a teraz znów utknął w stolicy Włoch z powodu COVID-19, ponownie podczas podróży badawczej. Historyk zaraził się koronawirusem, ale kiedy DER SPIEGEL rozmawiał z nim w zeszły poniedziałek, czuł się już dobrze, choć nadal podlegał kwarantannie.


DER SPIEGEL: Wiele lat temu ostrzegał pan, że SARS, ptasia grypa i świńska grypa są jedynie przygotowawczymi próbami do czegoś znacznie większego, naprawdę strasznej pandemii, która miała nadejść. Czy myślał pan o patogenach takich jak SARS-CoV-2?

Snowden: Och tak, absolutnie. I nie tylko ja oczekiwałem pandemii z takim wirusem płucnym. Wirusolodzy i epidemiologowie na całym świecie ostrzegali raz po raz. Naprawdę zadaję sobie pytanie: jak można być tak ślepym? Kiedy Donald Trump pyta teraz „kto mógł wiedzieć”, moja odpowiedź brzmi: wszyscy!

DER SPIEGEL: Dlaczego więc ten przekaz [nauki] nie został wysłuchany?

Snowden: Nader często jest tak, po prostu jakieś fatum Kasandry (prorokini nieszczęścia). Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych w USA, wyjaśnił graficznie sytuację w 2006 roku: jeśli mieszkasz na Karaibach, klimatolodzy powiedzą ci, że nieuchronnie nadejdzie huragan. Nie mogą podać ci daty i nie mogą powiedzieć, jak potężny będzie huragan, ale bardzo ważne jest, aby się na to przygotować. Podobnie jest z pandemią. Ale co zrobiliśmy? Po krótkiej fazie niepokoju po SARS i ptasiej grypie zapomnieliśmy o zagrożeniu pandemią! Więc teraz nie mamy wspólnej polityki pandemicznej w Unii Europejskiej, a Światowa Organizacja Zdrowia jest niedofinansowana i brakuje nam możliwości zapewnienia miejsc w szpitalach w okresie gwałtownego wzrostu zachorowań.

DER SPIEGEL: Niektórzy porównali wirusa koronawirusa do dżumy dymieniczej. Ale czytając o tej naprawdę okropnej epidemii, która przez wieki przyniosła śmierć Europie, odnosi się wrażenie, jakby ktoś był zwykłą ofermą pracującą z naszych przytulnych zachodnioeuropejskich domów, nie sądzisz?

Snowden: ( śmiech ) Doskonale, że tak się pocieszacie. Dołączę do pani, będąc ofermą. Chociaż traktuję Covid-19 bardzo poważnie, myślę, że nie należy go porównywać z dżumą dymieniczą. Ta zaraza zabiła około 100 milionów ludzi w Europie między 1347 a 1743 rokiem. Całe regiony zostały wyludnione, a to wywołało terror, którego tak naprawdę nie widzę w koronawirusie.

DER SPIEGEL: Czy zatem jesteśmy jakoś zepsuci przez nasze systemy opieki zdrowotnej?

Snowden: Gdy niemal rozpaczamy, czekając na szczepionkę, mieszkańcy Florencji prawdopodobnie zatańczyliby z radości, gdyby powiedziano im, że za 18 miesięcy będzie szczepionka przeciw zarazie. Myślałem o tym. Niekoniecznie najgroźniejsze choroby wywołują największy horror i mają największy wpływ polityczny i społeczny.

DER SPIEGEL: Ale?

Snowden: Myślę, że wpływ nowych, nieznanych chorób, które nagle pojawiają się znikąd, takich jak koronawirus, jest szczególnie duży, bowiem choroby są medycznie nieprzewidywalne, tak jak COVID-19. Na przykład ospa - okropna choroba, która zabiła ponad połowę zarażonych, często dzieci, i oszpeciła większość jej ofiar. I oczywiście ludzie się tego bali. Ale na początku XVIII wieku ludzkość jakoś się z tym pogodziła. Zostało to zaakceptowane jako przeznaczenie.

DER SPIEGEL: Podobnie jak gruźlica?

Snowden: Możliwe, z tą różnicą, że z powodu gruźlicy nie umierasz szybko. Większość ludzi męczyła się słabła z powodu choroby przez lata. W XIX wieku chorowanie na gruźlicę było nieco romantyczne, podczas gdy z powodu dżumy dymieniczej lub cholery ludzie padali martwi w miejscach publicznych. Zarażeni lekarze byli bezradni, nie mogli sobie poradzić. Zdjęcia podobnych sytuacji można było zobaczyć w telewizji z Wuhan. Mogę sobie bardzo dobrze wyobrazić, w jaki sposób takie wyjątkowe okoliczności mogą napędzać zmiany polityczne i kryzysy gospodarcze, nawet jeśli śmiertelność jest stosunkowo niska, tak jak w przypadku COVID-19.

DER SPIEGEL: Niektórzy ludzie nawet myślą, że Chiny mogą osiągnąć status supermocarstwa z powodu koronawirusa.

Snowden: Tak jak Stany Zjednoczone dzięki żółtej gorączce.

DER SPIEGEL: Przepraszam?

Snowden: OK, myślę, że muszę podać kilka podstawowych informacji. Około 1800 r. Francuska kolonia na Haiti była jedną z najbogatszych na świecie ze względu na plantacje cukru uprawiane przez niewolników, którzy rozpoczęli rewolucję. Napoleon, mający ambicje rozszerzenia potęgi Francji na Nowy Świat, wysłał ponad 60 000 żołnierzy, aby stłumić tę rewolucję. Niestety, większość z nich została zabita przez żółtą gorączkę [choroba wywoływana przez wirusa należącego do grupy flawiwirusów – mój dopisek]. Napoleon musiał pogrzebać swoje ambicje za granicą, a w 1803 r. sprzedał Luizjanę Stanom Zjednoczonym. Oznaczało to podwojenie terytorium USA - ważny krok w kierunku stania się supermocarstwem.

DER SPIEGEL: Czyżby supermocarstwa ginęły z powodu drobnoustrojów?

Snowden: Tak, wiele z nich. Plaga ateńska, śmiertelna i tajemnicza choroba, która rozprzestrzenia pęcherzyki na całym ciele, przyczyniła się do upadku starożytnej Grecji. Jeśli chodzi o upadek starożytnego Rzymu, oprócz wielu innych czynników, ważną rolę odegrała malaria. Z powodu zmian klimatu malaria zaczęła się rozprzestrzeniać w południowej Europie w V wieku naszej ery. Ci, którzy przeżyli, mieli regularne ataki gorączki przez resztę życia i na pewno nie mogli pracować tak ciężko jak wcześniej, co przyczyniło się do upadku rolnictwa. W Wielkiej Brytanii ospa zakończyła panowanie dynastii Stuartów, a armia Napoleona w Rosji nie została unicestwiona na polu bitwy, tylko tyfusem i czerwonką.

DER SPIEGEL: Obecnej pandemii towarzyszy dramat etyczny, na przykład w dyskusji na temat podjętych działań, które sparaliżowały życie publiczne. Zasadniczo jest to zderzenie pomiędzy ratowaniem życia i ratowaniem gospodarki.

Snowden: Brzmi to bardzo znajomo. Z powodu cholery odbywały się w latach 1851–1910 regularne międzynarodowe konferencje w celu omówienia, w jaki sposób można powstrzymać rozprzestrzenianie się tej choroby - na przykład poprzez kwarantanny dla statków przypływających do portów lub zakazy podróży. Omawiano również problemy gospodarcze spowodowane tymi metodami postępowania - na przykład pięciodniowa kwarantanna sprawiłaby, że korzystanie z Kanału Sueskiego przestałoby być tego warte.

DER SPIEGEL: To brzmi jak niektóre z dzisiejszych argumentów.

Snowden: O tak, i jest więcej przykładów. W 1720 roku statek przewożący cenne tkaniny ze Smyrny i Trypolisu przybył do portu w Marsylii na południu Francji. Jeszcze na morzu ośmiu żeglarzy, pasażer i lekarz statku zmarli na zarazę. Zwykle kwarantanna trwała 40 dni, ale w tym przypadku, pod naciskiem lokalnych kupców, została ona skrócona do 10 dni, a cenne tkaniny nie zostały spalone. W rezultacie ponad połowa ze 100 000 mieszkańców Marsylii zmarła z powodu zarazy. Skrócony czas kwarantanny został określony lekceważaco terminem „mała kwarantanna”. Przypomina mi to Donalda Trumpa, który minimalizował COVID-19, nazywając go początkowo „zwykłym przeziębieniem” i „grypą”.

DER SPIEGEL: A zatem, czy istnieje jakaś podobieństwo między pandemią koronawirusa a zarazą?

Snowden: Pewnie tak. Na przykład takie, że bardzo bogaci ludzie uciekają teraz przed koronawirusem w jakieś odległe miejsca, tak jak 10 młodych ludzi uciekło przed dżumą dymieniczną do willi pod Florencją w słynnej zbiorze nowel pod tytułem „Dekameron” autorstwa włoskiego pisarza Giovanniego Boccaccio. Także fakt, że Chiny i USA próbują teraz czynić się nawzajem kozłem ofiarnym w związku z pandemią, przypomina mi fakt, że czasie dżumy dymienniczej prostytutki i Żydzi zostali kozłami ofiarnymi, co stało sie powodem strasznych pogromów. Podobnie rzecz się miała w historycznej powieści „Narzeczeni” Alessandro Manzoniego, która to historia opowiada o czterech Hiszpanach, okrutnie straconych z oskarżenia o celowe rozprzestrzenianie zarazy. W przypadku cholery było tak samo - znana historyczna ilustracja pokazuje, jak gniewni obywatele amerykańscy próbowali bronić swojego kraju przed imigrantami, którzy mogli być zarażeni chorobą. Teraz, dzięki koronawirusowi, wyglądający na Chińczyków ludzie bywają obrażani werbalnie, a nawet fizycznie atakowani w wielu krajach.

DER SPIEGEL: Plaga dżumy stała się tak straszna, że ​​wielu ludzi straciło nawet wiarę w Boga. Co zatem robi koronawirus z przekonaniami, którym hołdujemy dzisiaj w naszym świeckim społeczeństwie?

Snowden: Myślę, że podważa to naszą wiarę w globalizację. Teraz zdajemy sobie sprawę, jak zależni jesteśmy od globalizacji. Myślę, że ta pandemia naprawdę dotyka największych obaw naszej psychiki, największych zmartwień, jakie odczuwamy jako ludzie. Ale globalizacja nie jest dziełem Boga. Stworzyliśmy to sami, kreując mit, że możemy rozwijać naszą gospodarkę w sposób wykładniczy i nieskończony, dla prawie 8 miliardów ludzi żyjących na ziemi, ekscesywnie podróżując, zanieczyszczając środowisko, a jednocześnie odsuwając przyrodę na coraz dalszy plan. W ten sposób przygotowaliśmy prawie idealne warunki do pojawienia i rozprzestrzeniania się koronawirusa, który uderzył w nas szczególnie mocno.

DER SPIEGEL: Czy coś pozytywnego może wyrosnąć z pandemii?

Snowden: Tak. Jesteśmy teraz na rozdrożu. Jeśli popadniemy z powrotem w nacjonalizm, tak jak to dzieje się obecnie, naprawdę pozbędziemy się szansy aby promować zmiany. Od ptasiej grypy po SARS, od Eboli po koronawirusa - wszystkie te choroby powstały w wyniku odzwierzęcych efektów ubocznych. Mamy kontakt ze zwierzętami w stopniu i rozmiarze, jaki nigdy wcześniej nie miał miejsca w historii ludzkości. Czy nie mieliśmy wystarczającej liczby przykładów? Ile razy musimy cierpieć, zanim powiemy: Och, tutaj jest pewien wzór postępowiania? Mianowicie taki, że musimy przestać poszerzać nasz habitat coraz bardziej.

DER SPIEGEL: Czy potrzebujemy zielonej gospodarki?

Snowden: Tak, wydaje mi się, że ekologia i zdrowie publiczne muszą iść w parze. Ale to wymaga nie myślenia jak narody. Drobnoustroje nie przestrzegają granic państwowych. Musimy myśleć jak gatunek - jako gatunek żyjący w świecie drobnoustrojów.

DER SPIEGEL: A co z nauką? Czy nauka nie może nas ochronić przed epidemiami?

Snowden: Bez wątpienia nauka poczyniła duże postępy i widzimy to każdego dnia podczas pandemii koronawirusa. W czasach zarazy ludzie myśleli, że choroba była karą bożą, co wywoływało prawdziwy terror. Jeszcze w 1973 roku, kiedy byłem w Rzymie z powodu epidemii cholery, włoski minister zdrowia był tak przesądny, że nie polegał wyłącznie na środkach higienicznych podczas wizyty w szpitalu cholery, i zrobił znak ręką za plecami, aby odpędzić zło. Czasy te już dawno minęły, a nawet w porównaniu z SARS przed siedemnastu laty temu, nauka poczyniła znaczne postępy.

DER SPIEGEL: Ale za mało?

Snowden: Problem polega na tym, że nie wykorzystujemy nauki w konstruktywny sposób. Po SARS można było zbudować platformę, która umożliwiłaby bardzo szybkie przygotowanie szczepionki koronawirusowej. Ale nie zostało to zrobione. Nie dlatego, że wiedza była nieodpowiednia, ale dlatego, że nie było na widoku profitów. W branży farmaceutycznej wszystko polega na osiągnięciu zysku. Jest to również problem sektora opieki zdrowotnej. Gotowość na pandemię nie przynosi zysków takich jak procedury inwazyjne. Dlatego nikt nie traktował poważnie przygotowania. W wielu krajach, także w USA, miliony ludzi nie mają dostępu do najlepszego standardu opieki medycznej. Widzimy teraz straszliwą konsekwencję tego stanu rzeczy. Jedną z lekcji tej pandemii jest to, że medycyna musi być prawem człowieka!

DER SPIEGEL: Czy zgadzasz się z Louisem Pasteurem, pionierem badań nad chorobami zakaźnymi, że drobnoustroje będą miały ostatnie słowo?

Snowden: Myślę, że będzie to zależeć od tego, czy chcemy uczyć się na błędach z przeszłości. Wiemy, jakie są nasze słabości, które torują drogę pandemiom takim jak ta, w czasie której teraz żyjemy. Mamy zdolność współpracy i narzędzia zapobiegające przyszłym pandemiom, a przynajmniej zmniejszające ich prawdopodobieństwo. Ale czy będziemy działać? Naprawdę mam taką nadzieję. Ale nie jestem pewien. Pomyślmy tylko, jak strasznie powoli postępujemy z ochroną klimatu!

DER SPIEGEL: Jednak w przeciwieństwie do skutków zmian klimatu, koronawirusa nie można tak łatwo zignorować.

Snowden: Masz rację. Być może zmienimy się teraz, gdy koronawirus tak bezpośrednio nas dotknął. Czyż nie jest istotą greckiego dramatu fakt, iż uczenie się jest możliwe, ale że zwykle dokonuje się poprzez cierpienie?

DER SPIEGEL: Profesorze Snowden, dziękuję za ten wywiad.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polityka, polityka, polityka, pandemia, pandemia, pandemia, polityka, no i życie! Nie wdrażając się w temat, jakieś głupie powiedzonka wciąż się cisną idiotycznie na usta: "…cywile będą się śmiali, a wojskowi będą salutowali" – "… a Małgosia grała i jej się buzia uśmiechała..." – stop! Zupełnie serio. Spowolnienie dało czas do namysłu i odrobienia zaległości. Oczywiście strach na samym początku zrobił swoje. Tradycyjnie sparaliżował, aby chwilę potem odpuścić i dać nadzieję. Pozytywy od razu ujrzały światło dzienne. Highways, autostrady stały się tym, czym miały być w swoim pierwotnym założeniu już dawno temu, paliwo staniało, ale co najważniejsze ekologia – środowisko w tempie nieprawdopodobnym odświeżyło swój zamulony stan. W krótkiej chwili okazało się, że mniej samolotów w powietrzu i mniej samochodów na drogach, odświeżyło klimat prawie na całym globie. (Pytanie tylko: “Na jak długo?”) Tyle polityki ekologicznej w obronie klimatu zalewało ostatnie lata w medialnych przekazach, a tutaj proszę – odcięcie – jak za pomocą magicznej różczki. Tak, to prawdziwa lekcja dla ludzkości, prosty sposób na ocalenie "delikatnej ziemskiej tkanki". Acha, jeszcze jedno higiena osobista. W końcu, nareszcie chciałoby się powiedzieć – tak! Nareszcie mamy to, częściej myjemy ręce, doceniamy wartość papieru, choć bardziej tego toaletowego, przynajmniej na razie. Mimo większej ilości ptaków za oknem, które w sposób bajeczny zakłocają nasze sny, wciąż na plan pierwszy wychodzi polityka, która paradoksalnie żywi się sensacją, ale przede wszystkim swoją bezczelnością i chamstwem. 2020 rok to kolejna odsłona ludzkości z całym wachlarzem swoich barw, tych czystych i niestety zabrudzonych – niepotrzebnych. Krzysztof, dzięki że wspomniałeś o wywiadzie, mam nadzieję, że byłem pierwszy przed tobą? Na koniec zdrowia i spokoju wszystkim życzę, również i rozsądku, który jest dzisiaj w cenie papieru toaletowego (choć teraz już zabrzmiało to idiotycznie, za co bardzo przepraszam) – ZDROWIA. Acha dzisiaj już nie mówimy, “Dzień dobry” tylko “Dzień ZDROWY!”

      Usuń
    2. Dzieki za znakomity komentarz!
      Świeżość, humor, oryginalność, sens!
      To lubię!
      Wkrótce dalsze dwie części - trzecia i czwarta, obie warte kilku chwil na przeczytanie.
      Miej Zdrowy dzień!

      Usuń
  2. Polityka, polityka, polityka, pandemia, pandemia, pandemia, polityka, no i życie! Nie wdrażając się w temat, jakieś głupie powiedzonka wciąż się cisną idiotycznie na usta: "…cywile będą się śmiali, a wojskowi będą salutowali" – "… a Małgosia grała i jej się buzia uśmiechała..." – stop! Zupełnie serio. Spowolnienie dało czas do namysłu i odrobienia zaległości. Oczywiście strach na samym początku zrobił swoje. Tradycyjnie sparaliżował, aby chwilę potem odpuścić i dać nadzieję. Pozytywy od razu ujrzały światło dzienne. Highways, autostrady stały się tym, czym miały być w swoim pierwotnym założeniu już dawno temu, paliwo staniało, ale co najważniejsze ekologia –środowisko w tempie nieprawdopodobnym odświeżyło swój zamulony stan. W krótkiej chwili okazało się, że mniej samolotów w powietrzu i mniej samochodów na drogach, odświeżyło klimat prawie na całym globie. (Pytanie tylko: “Na jak długo?”) Tyle polityki ekologicznej w obronie klimatu zalewało ostatnie lata w medialnych przekazach, a tutaj proszę – odcięcie – jak za pomocą magicznej różczki. Tak, to prawdziwa lekcja dla ludzkości, prosty sposób na ocalenie "delikatnej ziemskiej tkanki". Acha, jeszcze jedno higiena osobista. W końcu, nareszcie chciałoby się powiedzieć – tak! Nareszcie mamy to, częściej myjemy ręce, doceniamy wartość papieru, choć bardziej tego toaletowego, przynajmniej na razie. Mimo większej ilości ptaków za oknem, które w sposób bajeczny zakłócają nasze sny, wciąż na plan pierwszy wychodzi polityka, która paradoksalnie żywi się sensacją, ale przede wszystkim swoją bezczelnością i chamstwem. 2020 rok to kolejna odsłona ludzkości z całym wahlarzem swoich barw, tych czystych i niestety zabrudzonych – niepotrzebnych. Krzysztof, dzięki ze wspomniałeś o wywiadzie, mam nadzieję, że byłem pierwszy przed tobą? Na koniec zdrowia i spokoju wszystkim życzę, również i rozsądku, który jest dzisiaj w cenie papieru toaletowego (choć teraz już zabrzmiało to idiotycznie, za co bardzo przepraszam) – ZDROWIA. Acha dzisiaj już nie mówimy, “Dzień dobry” tylko “Dzień ZDROWY!”

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej odpowiadają mi uwagi historyczne prof. Snowdena. Reszta to raczej z obowiązku.

    Pieski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co oznacza "obowiązek" w tym kontekście, ale miło mi Szanowny Anonimie, że choć historia Cię zaintersowała. Dzięki!

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy wywiad, dziękuje Ci za tłumaczenie.
    Każda ciężka sytuacja czegoś nas uczy, mamy wtedy szersze horyzonty. Nasz świat trochę zapomniał o tym co istotne, mamy więcej polityki - nakazów i zakazów a mniej swojego myślenia, swoich wyciągniętych wniosków. Czasami aby iść do przodu, trzeba się cofnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wygląda! Trzeba zrobić krok do tyłu, żeby zyskać optykę widzenia poza czubek własnego nosa.
      Dzieki za komentarz!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NR 1, NR 2 W ANTYKU

JAK DRZEWA KOMUNIKUJĄ SIĘ ZE SOBĄ

APOKALIPSA